Brat Magdy Umer zmarł w wieku 14 lat. Powiedziała, co myśli o Strajku Kobiet
„Gdyby jakaś kobieta zapytała mnie, czy ma urodzić śmiertelnie chore dziecko, nie umiałabym odpowiedzieć” - wyznała Magda Umer. Artystka wychowywała się z chorym na zanik mięśni bratem. Dziś komentuje protesty kobiet. Nie ukrywa przy tym swoich sympatii i lęków.
Znana ze swojej niezwykłej wrażliwości Magda Umer, została zaproszona przez Magdalenę Żakowską z "Urody życia" do rozmowy o protestach kobiet. W religijnym tygodniku "Dobry Tydzień" przytoczono jedynie wątek z tego obszernego wywiadu, w którym artystka opowiadała o trudnych doświadczeniach z dzieciństwa. Na tej podstawie można by nawet wysnuć wniosek, że Magda Umer nie kibicuje protestującym kobietom. Nic bardziej mylnego.
Jak podkreślił "Dobry tydzień", religia pomaga Magdzie Umer zaakceptować wyroki losu. Już w dzieciństwie była ciężko doświadczona przez chorobę genetyczną młodszego brata. Chłopiec chorował na zanik mięśni.
"Mój brat miał 14 lat, kiedy zmarł. Przez te lata, co dzień i co noc cała moja rodzina mierzyła się z jego chorobą i cierpieniem. Z własnym cierpieniem też, bo nie ma nic bardziej rozdzierającego niż choroba dziecka. Ciężko pojąć komuś, kto tego nie doświadczył, ogrom takiej tragedii. Ale też ciężko wytłumaczyć, jakie to szczęście, że mogłam poznać mojego brata, że mogłam z nim być, że dzięki niemu nasza rodzina była jednym organizmem. Jego choroba łączyła nawet zwaśnionych rodziców" - czytamy w wywiadzie dla "Urody życia".
Gwiazdy wspierają protesty kobiet
Artystka jest wdzięczna losowi, za krótką obecność brata w swoim życiu. Nie zmienia to jednak faktu, że ze swoją wrażliwością nie chciałaby za nikogo podejmować decyzji o aborcji. „Gdyby jakaś kobieta zapytała mnie, czy ma urodzić śmiertelnie chore dziecko, nie umiałabym odpowiedzieć” - wyznała. Jej rodzina aktywnie uczestniczy w protestach, a ona trochę się o nich boi, widząc telewizyjne relacje. Jednak jak sama podkreśla, "gdybym była młodsza, tańczyłabym z nimi poloneza na ulicy".
Nieco bardziej zaskakujące dla wielbicieli twórczości Umer, może być wyznanie na temat wulgaryzmów: "Wiesz, ja jestem osobą, która strasznie przeklina. Nauczyła mnie tego Kalina Jędrusik, moja chrzestna mama." Stąd dla poetki, sztandarowe hasło protestów "to żadne przekleństwo, to takie bardziej dobitne 'proszę wyjść'".
Co refleksyjna Magda Umer myśli o ogólnej sytuacji w naszym kraju? "To wszystko przypomina jakiś ponury film science-fiction" - odpowiada. Ludzie w maskach czują się jej zdaniem bardziej bezkarni, nie uczymy się się postaw obywatelskich, tylko coraz mniej znaczącego hasła "patriotyzm". Jednak protesty kobiet dają nadzieję, że coś w naszym społeczeństwie drgnęło.