"Mam wielki żal do władz". Gorzkie słowa Ireny Santor
W najnowszym wywiadzie legendarna Irena Santor zdradziła, jak radzi sobie w czasie pandemii koronawirusa. Odniosła się też do działań obozu władzy. Nie są to miłe słowa.
W tym roku Irena Santor skończy 86 lat. Znajduje się więc w grupie ryzyka, która szczególnie jest narażona na zakażenie koronawirusem. Jak seniorka radzi sobie w tym trudnym okresie? Santor opowiedziała o tym "Super Expressowi".
- W momencie, kiedy rozpoczęła się ta sytuacja, kiedy pojawił się w kraju koronawirus, uciekłam na wieś. Zaprosili mnie do siebie moi przyjaciele. Przez ten czas nie wychodziłam poza obręb ich działki. Byłam bezpieczna - zdradza pani Irena, która podkreśla, że czuje się świetnie.
Piosenkarka przyznała, że pierwszy raz w życiu nie koncertuje wiosną. Ma przez to więcej czasu dla siebie, co jest ewenementem w jej kilkudziesięcioletniej karierze.
ZOBACZ TEŻ: Trójka straciła najlepszych dziennikarzy. Afera okazała się gwoździem do trumny
Santor, która w 2018 r. pochowała wieloletniego partnera, opowiedziała, jak radzi sobie w pojedynkę.
- W Warszawie na szczęście mam osobę, która robi mi zakupy, choć mam na osiedlu sklepik, do którego mogłabym chodzić. Jest tu bardzo bezpiecznie…
Piosenkarka odniosła się też do ciężkiej sytuacji, w jakiej znaleźli się artyści.
- Żyjemy w próżni. Odbija się to na naszym środowisku. Kultura nie ma pomocy od państwa. Estrada zawsze musiała zapracować na siebie. Teraz nie ma jak.
I negatywnie oceniła działania rządu.
- Mam wielki żal do władz, że poza małymi wyjątkami nie wspomagają ludzi kultury. Dopóki byliśmy im potrzebni, umilaliśmy im czas, to było fajnie. Teraz się od nas odwrócili. To smutne. Traktują nas po macoszemu, a przecież płacimy podatki jak wszyscy. Jestem pełna nadziei, lada chwila otworzą się teatry i wszystko zacznie wracać do normy.