Margaret Keane nie żyje. Słynna malarka miała wyjątkowo perfidnego męża
Margaret Keane była malarką, która uwielbiała motyw dużych i beznadziejnie smutnych oczu. Opanowała do perfekcji ten hipnotyzujący szczegół anatomiczny. Do tego stopnia, że po jej prace ustawiali się wszyscy święci tego świata z prezydentem Johnem Kennedym na czele. Nikt wtedy nie wiedział jeszcze, że to Margaret była ich prawdziwą autorką. Wszyscy myśleli, że geniuszem jest jej mąż.
Margaret Keane była samoukiem. Swoje wielkookie portrety malowała już jako 10-latka. W 1955 r. wyszła za Waltera Keane'a, byłego sprzedawcę nieruchomości, człowieka zakompleksionego o rozbuchanym ego. Margaret poddała się jego manipulacji i pozwoliła zamknąć się w piwnicy, gdzie po kilkanaście godzin dziennie malowała obrazy. Gotowe dzieła mąż sprzedawał na rynku jako swoje. Wypromował się na wielkiego artystę, a żonę przedstawiał jako domorosłą amatorkę.
Margaret przez długie lata znosiła to poniżenie w milczeniu. Z jednej strony czuła się współwinna oszustwa, z drugiej – poddawała się szantażowi męża. Groził, że w razie, gdyby puściła parę, on nie zawaha się skrzywdzić ich córki.
Wielkie oczy (2014)
Margaret postawiła się Walterowi dopiero 15 latach. Najpierw się z nim rozwiodła, ale zgodziła się jednocześnie na dalszą grę malarskich pozorów w zamian za udział w zyskach. Dopiero w 1970 r. ujawniła dziennikarzom całą prawdę. Aby udowodnić swoje autorstwo wyzwała męża na publiczny pojedynek. Mieli usiąść na przeciwko siebie na jednym z placów w San Francisco i namalować "smutne oczy". Walter stchórzył i nie podniósł rękawicy.
To efektowne wyzwanie Walter Keane podjął, a właściwie został do tego zmuszony przez sąd, w połowie lat 80., kiedy Margaret zdecydowała się wejść na drogę prawną. Próbował się jeszcze wyłgać bolącym łokciem, ale na próżno.
Margaret rozłożyła swojego eks na łopatki w niecałą godzinę. Sąd przyznał jej 4 mln dol. odszkodowania. Niestety Margaret nie zobaczyła tych pieniędzy, bo Walter ogłosił bankructwo. Do śmierci w 2000 r. kłamał ludziom w żywe oczy, jakoby jedynym autorem wszystkim obrazów był on sam.
Margaret zapewniła sobie nieśmiertelność nie tylko dzięki obrazom, ale też biograficznemu filmowi Tima Burtona "Wielkie oczy". Swojej twarzy użyczyła malarce Amy Adams.