Maryla Rodowicz, Daniel Olbrychski
Pakowałem swoje rzeczy do jednej walizeczki. Biorę skarpetkę, a Maryla łapie za tę skarpetkę i nie chce puścić. Musiałem jej palce odginać. Żal jej było, że coś się kończy. Nie powiedziała: "Zostań! Nie odchodź!". Nie, tylko trzymała jedną rączkę za skarpetę, a jej palec po palcu odginałem i tak spakowałem się i wyprowadziłem do Grand Hotelu - zakończył.