Maryla Rodowicz w szczerym wywiadzie. "Niby po czym miałabym odpoczywać?"
- Po pandemii wszystko będzie tak atrakcyjne, jak było - prognozuje optymistycznie w rozmowie z WP Maryla Rodowicz. Artystka opowiada nam o smutku po śmierci Krzysztofa Krawczyka, występach za oceanem, pandemii i rówieśnikach z branży. Snuje też marzenia o wnukach.
Przemek Gulda: Jak dowiedziała się Pani o śmierci Krzysztofa Krawczyka?
Maryla Rodowicz: Z internetu.
Znaliście się dobrze?
Często braliśmy udział w tych samych projektach, programach telewizyjnych i sylwestrowych. Mijaliśmy się za kulisami.
Co z tej znajomości najbardziej utkwiło Pani w pamięci?
Pamiętam, że kiedy Krzysztof zasiedział się w Stanach, nie rozumiałam i dalej nie rozumiem, po co tam tkwił.
Jak to?
Znam rzeczywistość polonijną, grałam wielokrotnie w polonijnych klubach w Chicago czy w Nowym Jorku. Te kluby można zliczyć na palcach jednej ręki, ale co potem? Kiedy już się zagrało we wszystkich pięciu? Wspomnienia związane z Krawczykiem? On miał wielki talent, miał wyjątkowo piękny głos. Niedawno zrobiłam sobie wieczór z Krawczykiem, słuchałam jego piosenek, napawałam się jego talentem.
Dalsza część wywiadu pod materiałem wideo.
Zobacz też: Burza wokół szczepienia Maryli Rodowicz
W filmie o Krawczyku jest scena ponownego spotkania Trubadurów po latach. Jeden z muzyków mówi, że nie uwierzyłby, gdyby ktoś mu w 1968 roku powiedział, że usiądą razem przy ognisku po ponad pół wieku. Co myśleliście o przyszłości wtedy, w najbardziej szalonych i pracowitych latach? Czy zastanawialiście się, czy za pięćdziesiąt lat nadal będziecie aktywni, nadal będziecie koncertować i poruszać tłumy?
Życie jest nieprzewidywalne, ja sama nigdy nie przypuszczałam, że moja kariera tyle potrwa.
A jak się Pani podoba kierunek, w którym zmierza dzisiejsza scena muzyczna?
Oczywiście, że interesuje mnie nasz świat muzyczny, wiem co się dzieje. A dokąd zmierza, to sprawa indywidualna.
Czyli?
Jest np. wielu artystów, którzy zaczynali kariery na początku lat 90., jak Edyta Górniak, Piasek, Edyta Bartosiewicz, Katarzyna Nosowska i dalej się rozwijają. Artysta sam powinien wiedzieć, czego chce od losu. Do tego trzeba dorzucić mądrego menadżera.
A Pani jest dziś jako artystka spełniona? Kariera potoczyła się tak, jak tego Pani chciała?
Absolutnie czuję się spełniona, dużo osiągnęłam, mam swoją publiczność. Czego chcieć więcej? A do tego jestem w miarę zdrowa i sprawna.
Pandemia i brak koncertów zmieniły Pani życie?
Najbardziej z mojej obecności w domu cieszą się moje koty. Chętnie ruszyłabym w trasę, wspominam z rozrzewnieniem nawet koncerty grane w polu, w deszczu, w zimnie.
Czy to dla Pani czas refleksji? Albo odpoczynku?
Odpoczynku? Niby po czym miałabym odpoczywać? Koncerty mnie nigdy nie męczyły, nie męczyły mnie nawet największe odległości i nocne powroty.
Myśli Pani, że to dawne koncertowe życie może może jeszcze wrócić?
Jestem pewna, że wszystko będzie tak atrakcyjne, jak było. Byle publiczność dopisywała.
Wiele lat temu Grzegorz Skawiński powiedział w wywiadzie, że największy problem z dojrzewaniem ma taki, że nie znajduje wspólnego języka z rówieśnikami: on chce rozmawiać o odsłuchach na scenie i efektach gitarowych, a oni o wnuczkach i chorobach. Czy ma Pani podobny problem?
Nie mam kontaktu z rówieśnikami w branży. Starsi już nie grają, a młodsi jeszcze nie grają. No, może przesadzam, zdarza się, że gramy wspólne koncerty plenerowe, zwykle stoję pod sceną i zbieram szczękę z wrażenia. Dawid Kwiatkowski potrafi zwalić mnie z nóg, Afromental poraża dziką energią, Szpak zadziwia wokalem.
A co Panią najbardziej martwi?
Najbardziej martwi mnie nieustająco fakt, że radia komercyjne mnie nie grają, a wydaję płyty regularnie i to z dobrym repertuarem. Na szczęście mam dużą grupę fanów, którzy kupują płyty. A jeżeli chodzi o świat, to najbardziej smutne jest to, jak podzielona jest Polska. To jest bardzo przykre.
Ma Pani skuteczną receptę na lęk?
Moją receptą na wszelkie lęki jest sport, tenis sprawia mi ogromną radość.
Udało się Pani spełnić wszystkie swoje marzenia?
Marzę o tym, żeby w końcu moje dzieci, które uwielbiam, postarały się o swoje dzieci.