Maryla Rodowicz wspomina dawne czasy. Imprezowała z kozą
Wielu tęskni za dawnymi czasami. Zazwyczaj wynika to z tęsknoty za swoimi latami młodości. Podobnie ma Maryla Rodowicz, która lubi wspominać dawne, szalone imprezy.
Maryla Rodowicz w czasach PRL-u była niekwestionowaną królową polskiej estrady. Piosenkarka umiała wykorzystywać ten złoty okres na swoją korzyść. Zasłynęła jako jedna z pierwszych gwiazd w Polsce posiadającej czerwone ferrari, miała romans ze słynnym aktorem Danielem Olbrychskim i przyjaźniła się z wpływowymi artystami.
Jedną z jej najlepszych przyjaciółek była poetka Agnieszka Osiecka, która słynęła z niecodziennych pomysłów. Kiedyś panie wybrały się na babskie wakacje do Bułgarii.
Zobacz też: Maryla Rodowicz tłumaczy występ w TVP: "Rano mój głos śpi"
- Całymi dniami snułyśmy się z Agnieszką po Słonecznym Brzegu. Miałyśmy mnóstwo adoratorów i wielbicieli. Pewnego dnia Agnieszka postanowiła, że zorganizuje wielki bałkański bal - wspomina Maryla Rodowicz na łamach "Faktu".
Jak przystało na artystyczne dusze, bal musiał być ekstrawagancki. Przyjaciółki wynajęły statek piracki z obsługą i wręczyły ręcznie wypisane zaproszenia miejscowym panom. Mocnym akcentem imprezy byli nietypowi goście, tacy jak...koza.
- Kelnerzy byli piratami, a po pokładzie przechadzała się żywa koza. Bal miał się zacząć o dwudziestej, ale wszyscy zaczęli się schodzić dopiero około północy. Zanim zjawili się goście, my się z tymi piratami i kozą zupełnie upiłyśmy - śmieje się wokalistka.
Chyba mało kto może przywołać wspomnienie imprezy, podczas której upiło się zwierzę. Maryla Rodowicz i pod tym względem jest wyjątkowa. Aż strach pomyśleć, co na prywatnych balangach wyczyniają dzisiejsi celebryci.