Matthew Seligman nie żyje. Basista Davida Bowiego miał 64 lata
Matthew Seligman zmarł przez koronawirusa w londyńskim szpitalu. Ostatnie dwa tygodnie życia leżał podłączony do respiratora.
Jak podaje "The Guardian", zgon nastąpił 17 kwietnia w szpitalu św. Jerzego w Tooting, w południowym Londynie. Bezpośrednią przyczyną był udar krwotoczny. Seligman miał koronawirusa, którym najprawdopodobniej zaraził się od swojego brata. Simon Seligman przez ostatnie pół roku był częstym gościem placówek medycznych i zmarł z przyczyn niezwiązanych z koronawirusem.
Obejrzyj: Tadeusz Chudecki stracił szwagra przez koronawirusa
Matthew Seligman grał na basie w zespole Bruce Woolley and the Camera Club, Soft Boys, The Fallout Club i Thompson Twins. Równolegle z rozwojem kariery muzycznej studiował na Uniwersytecie Cambridge.
Do jego największych sukcesów muzycznych należała współpraca z Davidem Bowiem, z którym grał na "Absolute Beginners", ścieżce dźwiękowej do "Labiryntu" i wystąpił na legendarnym koncercie Live Aid w 1985 r. Jako muzyk sesyjny wspierał także takie gwiazdy jak Sinead O'Connor, Tori Amos, Stereo MC's czy Morrisey.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Seligman był wykształconym prawnikiem i choć w ostatnich latach brał udział w różnych inicjatywach muzycznych, to praca w sądzie była jego głównym zajęciem.
- Nawet po trafieniu do szpitala Matthew wysyłał wiadomości WhatsAppem dotyczące prowadzonych przez niego spraw – mówił znajomy.