Kora Jackowska/Olga Sipowicz
Kora stara się nagłaśniać swoją sytuację również po to, by dać kobietom do myślenia i zmobilizować je do badań. Ona sama zdiagnozowana została 2,5 roku temu, ale choroba postępowała u niej latami. Niestety, jej przypadek okazał się trudny - lekarze przez wiele lat nie mogli znaleźć przyczyny jej złego samopoczucia.
Kilkanaście lat temu miałam okropne bóle, zginało mnie do ziemi, łykałam mnóstwo środków przeciwbólowych. Pewnie to już był rak, ale nikt pod tym kątem mnie nie zbadał. Nawet jak przeszłam operację, nikt nie szukał komórek rakowych. (...) w końcu tak fatalnie się poczułam, że poszłam do prywatnej firmy na całodzienne badania. Wszystko posprawdzali, ginekologicznie też, a na koniec mi powiedzieli, że mam zdrowie piętnastolatki. A ja byłam już w czwartym stadium raka! Więc poprawna diagnoza i szansa na przeżycie to kwestia szczęścia - stwierdziła.