Meghan Markle chroni swoją rodzinę przed koronawirusem. "Ich dom jest jak sanktuarium"
Książę Harry wraz z żoną i synem wkrótce na zawsze pożegnają się z książęcymi przywilejami. W obliczu zagrożenia koronawirusem szczególnie dbają o swoje bezpieczeństwo, w przeciwieństwie do Windsorów.
Meghan Markle, namawiając męża do opuszczenia rodziny królewskiej, myślała, że dzięki temu zyskają więcej spokoju i prywatności. Nie mogła wówczas zdawać sobie sprawy, że tak szybko będą musieli sami zmierzyć się z poważnym zagrożeniem.
Para obecnie przebywa z małym Archiem w Kanadzie. Tamtejszy rząd nie zapewnia im ochrony, a zgodnie z ustaleniami z królową Elżbietą II z końcem marca Meghan i Harry przestaną być nazywani książętami Sussexu i również nie będą mogli liczyć na wsparcie ze strony Brytyjczyków.
Zobacz: Meghan i Harry opuszczają rodzinę królewską. A co z Archiem?
W obawie przed pandemią koronawirusa zaniepokojeni młodzi rodzice wprowadzili do swojego domu szczególne środki ostrożności. Meghan zaczęła chodzić w lateksowych rękawiczkach i tego samego wymaga od służby. To zgoła odmienne zasady od tych, jakie przyjęła księżna Kate, która jeszcze w ubiegłą niedzielę robiła z dziećmi zakupy w supermarkecie.
- Meghan stara się nie dotykać twarzy i myje często ręce. Powiedziała jednak, że panika nie przyniesie nic dobrego. Nie ma na to miejsca w jej domu. Nie chce, żeby Archiemu udzielał się niepotrzebny stres i napięcie. Jej dom jest jak sanktuarium, to miejsce spokoju - powiedziała znajoma pary w rozmowie z "Daily Mail".
W dodatku cieszy się, że w ostatniej chwili Harry'emu udało się przylecieć do Vancouver. Obecnie Kanada zablokowała loty międzynarodowe. Książę, przebywając w ostatnich tygodniach w Wielkiej Brytanii, dał dobry przykład, jak witać się w obliczu pandemii.
Dla Meghan i Harry'ego temat ochrony przed groźnym wirusem nie ogranicza się do nich samych. W ramach swojej działalności charytatywnej chcą wspierać osoby, które gorzej znoszą nietypową sytuację.
- Meghan mówi, że to, co dzieje się teraz na świecie, to nie tylko kryzys medyczny, ale też kryzys zdrowia psychicznego. Powiedziała, że współpracują już z organizacjami non-profit, zajmującymi się właśnie zdrowiem psychicznym, aby stworzyć pewnego rodzaju system wsparcia online dla osób najbardziej narażonych. Twierdzi, że ludzie, którym brakuje systemów wsparcia, potrzebują zapewnienia, że nie są sami - zdradza informatorka.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.