Meghan Markle cieszy się z powrotu do USA. "Dobrze być w domu"
Była księżna Sussexu coraz lepiej czuje się z dala od Wielkiej Brytanii. Udzieliła wywiadu, w którym przyznała, że jej obecność w Stanach Zjednoczonych teraz odgrywa szczególną rolę.
Meghan Markle i książę Harry na początku roku postanowili odseparować się od brytyjskiej rodziny królewskiej i wyjechać na inny kontynent. Para z małym Archiem przez kilka tygodni mieszkała w Kanadzie, potem przeniosła się do rodzinnego miasta Meghan - Los Angeles.
Świętująca niedawno 39-te urodziny Amerykanka jest zadowolona z tej decyzji, mimo że początkowo obawiała się tego, co właśnie działo się w jej ojczyźnie.
Zobacz: Królowa nie zobaczy szybko prawnuka. Harry i Meghan nie są skorzy do spotkań
- Wrócić i po prostu zobaczyć, co się tutaj dzieje, przyznam szczerze, że to było druzgocące. Jeśli mam dostrzec jakieś pozytywy tej sytuacji, to fakt, że w tygodniach po zabójstwie George'a podczas pokojowych protestów, które widzieliśmy, w pojawiających się głosach widać, że ludzie faktycznie zmienili swoje postrzeganie. Przeszliśmy od smutku do poczucia absolutnej inspiracji - powiedziała Meghan Markle w wywiadzie dla The 19th News.
Z racji, że matka Meghan jest Afroamerykanką byłej księżnej od dziecka jest bliski temat rasizmu. Jeszcze zanim poznała księcia Harry'ego Meghan Markle była aktywistką społeczną. Szczególnie udzielała się w kwestii równości płci. Możliwe, że teraz przebywając w USA zaangażuje się bardziej w działania na rzecz zwalczania rasizmu.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Z mojego punktu widzenia nie jest niczym nowym dostrzeżenie podłoża rasizmu i nieświadomych uprzedzeń, ale myślę, że zmiany, które się teraz dokonują to naprawdę coś, czego nie mogę się doczekać i chce być tego częścią. Chcę użyć mojego głosu w sposób, w jaki wcześniej nie było mi to dane, i dlatego dobrze być w domu - wyjaśniła.
Jak dotąd, Meghan, Harry i Archie wciąż aklimatyzują się w nowym domu. Bardzo zależy im na nawiązaniu dobrych kontaktów z sąsiadami. Małżonkowie z powodu pandemii ograniczają swoje obowiązki do spotkań online. Wciąż nie wiadomo, czym planują zająć się czymś poza działalnością charytatywną.