Meghan Markle grozi więzienie? Przyłapano ją na poważnym kłamstwie
Żona księcia Harry'ego wpadła w niezłe tarapaty. W sporze książęcej pary z brytyjskim tabloidem "Mail on Sunday" pojawiły się nowe okoliczności. Działają one na niekorzyść Meghan, która musiała przyznać się do kłamstwa.
Choć Meghan Markle i książę Harry na początku 2021 r. wygrali proces z wydawcą "Mail on Sunday", który ujawnił korespondencję kobiety z jej ojcem, druga strona nie zamierza kończyć sprawy. Wydawca Mail on Sunday, Associated Newspapers Limited zgłosił nowe roszczenia, powołując kolejnego świadka. Jego zeznania pogrążyły Meghan.
Jason Knauf, były dyrektor ds. komunikacji i rzekomo dawny bliski znajomy Meghan Markle, opisuje, w jakich okolicznościach zapoznał się z jej listami do ojca. Według niego specjalnie odręcznie zaadresowała list do Thomasa Markle, z którym ma burzliwe relacje, tak aby w razie jego upublicznienia "łapał za serce" czytelników.
Maneskin dla WP: Homofobia? Nie powinno być na nią żadnego przyzwolenia
Ponadto w trakcie procesu ujawniono e-maile, które Meghan wymieniła z Knaufem. Wynika z nich, że wraz z księciem Harrym uczestniczyli w powstawaniu ich książkowej biografii "Finding Freedom". Jednak przed sądem Markle zaprzeczyła tej współpracy. Gdy wydawca wytknął jej kłamstwo, zażenowana przyznała się do niego.
- Przepraszam sąd za to, że nie pamiętałam wtedy tych rozmów. Absolutnie nie miałam zamiaru wprowadzać w błąd pozwanego ani sądu - miała powiedzieć Meghan.
W Wielkiej Brytanii krzywoprzysięstwo jest poważnym zarzutem, za który grozi 7 lat więzienia. Jednak fakt, że Meghan Markle przeprosiła i wycofała się ze swoich słów jeszcze w trakcie procesu, działa na jej korzyść.
- Jest mało prawdopodobne, że sąd uzna to za krzywoprzysięstwo, ponieważ sędziowie myślą trzy razy, żeby nie nazywać ludzi kłamcami. Ale jeśli sędziowie badający tę sprawę uznają, że to, co przyznała teraz księżna, jest kwestią kluczową dla sprawy, jest całkowicie możliwe, że zarządzą nową rozprawę z innym sędzią - twierdzi "New Idea".