Menadżer Lady Pank odpowiada na oskarżenia o pedofilskie treści w popularnej piosence zespołu
"Była namiętna, bardzo nieletnia" - to słowa, na które zwrócił czytelnik "Wysokich obcasów". W liście do redakcji punktuje, że choć walczymy z pedofilią, to rozgłośnie wciąż nie widzą nic złego w takim tekście. Jest odpowiedź zespołu.
W liście opublikowanym przez "Wysokie obcasy" można przeczytać: "Bardzo nieletnia? Rany… To ile ona miała lat – 12? 13?! Niedobrze się robi. Walczymy z pedofilią, a wciąż są stacje, które ową piosenkę uparcie grają. Czy tylko ja widzę niestosowność jej treści? Ktoś może powiedzieć, że się czepiam, przesadzam. Ale drażnią mnie mężczyźni chcący wykorzystać namiętność bardzo nieletnich osób".
List wywołał sporą dyskusję w internecie. Jedni z autorem się zgadzają, inni punktują, że tekst piosenki "Na co komu dziś" powstał w latach 80., w zupełnie innej rzeczywistości. Całą sytuację postanowił skomentować menadżer zespołu Lady Pank.
Zobacz: Dlaczego Janusz Panasewicz nie chciał grać przed Madonną?
Tekst do piosenki "Na co komu dziś" napisał Bogdan Olewicz, twórca wielu innych hitów. Piosenka, o której dziś tak głośno, pochodzi z płyty "NANA" z 1994 roku. Od premiery minęło więc wiele lat i to właśnie na upływ czasu i zmieniające się podejście społeczeństwa wskazuje dziś menadżer Lady Pank.
Maciej Durczak w komentarzu przesłanym redakcji Gazeta.pl punktuje: "Piosenka Lady Pank "Na co komu dziś" ma 26 lat i do dziś jest jedną z najczęściej odtwarzanych polskich piosenek w stacjach radiowych. Istotnie, tekst jest być może kontrowersyjny, ale z całą pewnością należy traktować go jak fikcję literacką".
Zwraca uwagę, że rozgłośnie nie cenzurują też przecież piosenek, w którym sugeruje się np. morderstwa.
"Apelowałbym o więcej dystansu i wyobraźni. Zespół Lady Pank śpiewa również 'szanuj czas i pieniądz, zęby myj, zbieraj złom, dobry bądź dla zwierząt…' - czy za to należy mu się medal od Ministra Zdrowia lub Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami? Niekoniecznie" - dodaje.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
"Tak samo sugeruję traktować teksty innych piosenek - jako fikcyjną opowieść niemającą większego związku z rzeczywistością" - czytamy.
Równie ostro, choć krócej, zareagował sam Janusz Panasewicz: "To jest piosenka sprzed ponad 20. Ja nie będę komentował czegoś, co odbyło się 15 czy 20 lat temu. I piosenki, do której nie napisałem tekstu".
Uważacie, że oburzenie czytelnika magazynu jest słuszne?