Madonna miała poważne problemy ze zdrowiem. I tak zrobiła spektakularne widowisko
Jaką cenę gwiazda jest w stanie zapłacić za wyjście na scenę? Madonna w imię artystycznej ekspresji zaryzykowała poważną kontuzją i wylądowała na stole operacyjnym. Czy było warto? Odpowiedź znajdziemy w jej najnowszym koncercie "Madame X", który wyemituje w piątek MTV.
Jesienią 2019 r. Madonna wyruszyła w trasę koncertową promującą jej najnowszą płytę. "Madame X" to nie tylko tytuł albumu i tournée, ale i pseudonim kolejnego scenicznego wcielenia artystki: tajnej agentki, która na potrzeby misji zmienia swoją tożsamość. Może być instruktorką cza-czy, sprzątaczką, matką, ale i prostytutką, prezydentką czy bojowniczką o wolność. Tym razem piosenkarka zrezygnowała z wielkich koncertów na stadionach i halach, zapraszając najbardziej oddanych fanów do małych teatrów w Stanach Zjednoczonych i Europie.
Piosenkarka obiecywała po raz kolejny wywrócić tradycyjne koncerty do góry nogami, fundując publiczności miks popowego show, teatru, kabaretu i politycznego wiecu. I to właśnie zapisem tej wybuchowej mieszanki jest mający w piątek swoją premierę film "Madame X Tour".
Zobacz: Madonna, jaką pokochał świat. Występowała, maskując ból
Zanim o samym koncercie, nie można nie wspomnieć o dramatycznych okolicznościach, w których Madonna podróżowała po świecie, dając łącznie 75 występów. Już na samym początku tournée piosenkarka nabawiła się poważnych kontuzji bioder i kolan, które każdą inną performerkę, jeśli nie ze względów zdrowotnych, to z uwagi na nacisk firmy ubezpieczeniowej, skłoniłyby do oddania trasy walkowerem. Ale nie Madonnę.
Uparta gwiazda, nafaszerowana lekami przeciwbólowymi i poddająca się codziennie kilkugodzinnej rehabilitacji, raz po raz wychodziła na scenę i choć momentami nie była w stanie ukryć bólu, nie zamierzała rezygnować. Czasami uraz okazywał się silniejszy nawet od niej i wokalistka była zmuszona do odwołania w sumie kilkunastu koncertów, z czego dwa nie odbyły się przez szalejącą już wiosną 2020 pandemię koronawirusa, którego zresztą Madonna w tym czasie przeszła.
Jak heroiczna - lub nierozważna - była to decyzja, okazało się po zakończeniu tournée. Królowa popu wylądowała na stole operacyjnym i diagnoza lekarzy nie pozostawiała złudzeń. Wymęczone sześcioma miesiącami koncertów kontuzjowane biodro artystki zostało tak mocno uszkodzone, że konieczna była endoprotezoplastyka stawu biodrowego, którą uznaje się za bardzo ryzykowny i grożący poważnymi konsekwencjami zabieg.
Od operacji minął już blisko rok, a rehabilitacja gwiazdy wciąż trwa w najlepsze, choć jak zapewnia sama Madonna, za moment będziemy mogli znów podziwiać ją tańczącą na wysokich obcasach. W to akurat nie wątpimy!
Premiera zapisu koncertu "Madame X Tour" zrealizowanego w Lizbonie, gdzie piosenkarka przeprowadziła się w 2017 r., to testament nie tylko jej niesamowitej kondycji i woli walki, ale przede wszystkim artystycznego głodu, który nie mija po blisko 40 latach w branży. Niech nikogo nie zmylą okoliczności i ciasne teatralne sale - to wciąż efektowne widowisko audiowizualne na najwyższym poziomie. Sercem koncertu jest materiał z eksperymentalnej płyty "Madame X", gdzie brzmienia portugalskiego fado, morny i batuki stykają się z psychodeliczną elektroniką i kompozycjami na modłę hitów gwiazdeczek aktualnie rządzących listami przebojów.
Tę schizofrenię czuć również na scenie - koncert otwiera cytat amerykańskiego pisarza, Jamesa Baldwina, mówiący o tym, że "artyści są tutaj, aby zakłócać spokój". I Madonna ten spokój zakłóca - najpierw widzimy ją jako krwawą wariację Napoleona w protest-songu o dostępie do broni w Ameryce, by sekundy później wcielić się w absurdalną reinterpretacje Joanny d'Arc czy liderkę globalnej wioski tonącą w uściskach potomkiń niewolnic z Wysp Zielonego Przylądka.
Artystka wymyka się definicjom i niejako sama koronuje się na wojowniczkę o wolność słowa, prawa kobiet i mniejszość. Po tym koncercie nie jest to konieczne, bo 2 godziny z Madame X udowadniają, że ta korona nie ma po prostu innego miejsca.
Wielbiciele wokalistki, którzy są zaniepokojeni jej momentami mocno zastanawiającą aktywnością w social mediach i kolejnymi ingerencjami w gabinetach medycyny estetycznej, mogą spać spokojnie. Madonna na scenie to wciąż żywioł, który nie ma sobie równych. Zapis wideo "Madame X Tour" tylko potęguje to wrażenie feerią kolorów, dynamicznych ujęć i momentami epileptycznym wręcz montażem. Artystka wymaga od widza absolutnego skupienia i zabiera w podróż, która opowiada o polityce, seksizmie, siostrzeństwie i, choć brzmi to banalnie, muzyce łączącej ludzi ponad wszelkimi podziałami. A wszystko to przy akompaniamencie nie tylko jej ostatniej płyty, ale i kilku legendarnych szlagierów z "Like A Prayer" na czele.
Teatralny spektakl Madonny to unikalne wydarzenie w jej artystycznym CV i jedyna póki co okazja, aby zobaczyć Królową popu w tak intymnym, choć wcale nie skromnym, anturażu. Rodzimi fani piosenkarki będą mogli uszczknąć tej nietypowej odsłony gwiazdy podczas transmisji "Madame X Tour" w piątek 8 października o godz. 20 na antenie MTV Polska. Skusicie się na seans?