"Nie powinnam żyć"
- W 2003 r. trafiła po imprezie do szpitala, mając 5,1 promila alkoholu we krwi, naga i poturbowana - wyznała Mika Urbaniak, dla której było to wydarzenie przełomowe.
- Nie wiem, co się ze mną wtedy działo, nie pamiętam niczego z tamtej nocy. Znaleziono mnie pod szpitalem - do dziś nie wiem, kto mnie tam przywiózł. Nie miałam przy sobie nic, nawet ubrań. Byłam cała w siniakach, miałam na ciele rany, na głowie guz, a we krwi taką dawkę alkoholu, że nie powinnam żyć - dodała w "Vivie!".
Kiedy matka rozmawiała z nią w szpitalu, postawiła jej ultimatum: odwyk albo wyprowadzka. Mika zdecydowała się przyjąć pomoc i trafiła na terapię, ale tylko ze względu na matkę. Dopiero z czasem zrozumiała, że musi to zrobić dla siebie.
- Gdy zobaczyłam, że jest wokół mnie więcej osób z problemem alkoholowym, poczułam się pewniej. Zaczęłam walczyć o siebie dla samej siebie. Ale kiedy wróciłam po odwyku do domu, popłakałam się ze strachu - wyznała Mika Urbaniak, która swoją dramatyczną historię przedstawiła niedawno w książce "Będzie lepiej. Mika Urbaniak szczerze o uzależnieniu, chorobie i miłości".