Mika Urbaniak trafiła do szpitala naga i poturbowana. "Miałam 5,1 promila"
Mika Urbaniak to córka Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka. Podobnie jak słynni rodzice, życie zawodowe związała z muzyką. Choć nie odniosła tak wielkiego sukcesu, to została dostrzeżona i doceniona na polskiej scenie. W 2010 r. została wyróżniona Fryderykiem w kategorii pop, choć najbliżej jej w rzeczywistości do jazzu, hip-hopu czy R&B.
Mika Urbaniak trafiła do szpitala naga i poturbowana. "Miałam 5,1 promila"
Niestety zanim jej życiem zaczęła kierować muzyka, Mika Urbaniak stoczyła się na dno. Już jako nastolatka wpadła w nałóg alkoholowy i nadużywała narkotyków. Do tego stopnia, że pewnej nocy znaleziono ją nagą, poturbowaną i pijaną do nieprzytomności pod szpitalem.
Dopiero wtedy matka, która latami zaniedbywała córkę i zajmowała się głównie swoimi problemami, postawiła jej ultimatum. A tym samym pomogła wydostać się z bagna.
"Oni się upijali, więc ja też"
Mika Urbaniak urodziła się w Nowym Jorku w 1980 r. W tamtym czasie jej rodzice robili karierę w USA, a córkę posłali do katolickiej szkoły. Jako córka Polaków nie miała łatwo - rówieśnicy wytykali ją palcami, czuła się nieakceptowana. "Lekarstwem" okazał się alkohol.
- Pierwszy raz upiłam się, gdy miałam 14 lat, na imprezie w Central Parku. Od poniedziałku do piątku uczyłam się w katolickiej szkole, w każdy weekend imprezowałam razem z moją starszą siostrą Kasią i jej znajomymi. Oni się upijali, więc ja też. Zależało mi, żeby mnie lubili i akceptowali, bo bardzo chciałam być częścią jakiejś społeczności - wyznała po latach w rozmowie z "Vivą!".
"Piłam dziewięć lat"
Alkohol "znieczulał skutecznie", ale dziś Urbaniak wie, że kroczyła "drogą do zatracenia". - Piliśmy i braliśmy narkotyki niemal codziennie - mówiła kiedyś w "Twoim Stylu". - Piłam dziewięć lat. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że mam chorobę dwubiegunową. Nie leczyłam się, co oznaczało, że w głowie miałam tykającą bombę - dodała wokalistka.
Jako nastolatka Mika nie mogła liczyć na wsparcie matki, która w pewnym momencie straciła miłość swojego życia i zajmowała się swoimi problemami. Na całe tygodnie wyjeżdżała w trasy koncertowe. - Kiedy przyjechałam do Polski, piłam dalej. Zajęta pracą mama nie była w stanie mnie upilnować - wyznała.
"Nie powinnam żyć"
- W 2003 r. trafiła po imprezie do szpitala, mając 5,1 promila alkoholu we krwi, naga i poturbowana - wyznała Mika Urbaniak, dla której było to wydarzenie przełomowe.
- Nie wiem, co się ze mną wtedy działo, nie pamiętam niczego z tamtej nocy. Znaleziono mnie pod szpitalem - do dziś nie wiem, kto mnie tam przywiózł. Nie miałam przy sobie nic, nawet ubrań. Byłam cała w siniakach, miałam na ciele rany, na głowie guz, a we krwi taką dawkę alkoholu, że nie powinnam żyć - dodała w "Vivie!".
Kiedy matka rozmawiała z nią w szpitalu, postawiła jej ultimatum: odwyk albo wyprowadzka. Mika zdecydowała się przyjąć pomoc i trafiła na terapię, ale tylko ze względu na matkę. Dopiero z czasem zrozumiała, że musi to zrobić dla siebie.
- Gdy zobaczyłam, że jest wokół mnie więcej osób z problemem alkoholowym, poczułam się pewniej. Zaczęłam walczyć o siebie dla samej siebie. Ale kiedy wróciłam po odwyku do domu, popłakałam się ze strachu - wyznała Mika Urbaniak, która swoją dramatyczną historię przedstawiła niedawno w książce "Będzie lepiej. Mika Urbaniak szczerze o uzależnieniu, chorobie i miłości".