"To jest niemoralne". Monika Banasiak wbija kij w mrowisko i mówi o zarobkach
Monika Banasiak była niegdyś określana jako "królowa życia" - miała wszystko, czego dusza zapragnie. Wszystko jednak zmieniło się w ciągu sekundy. Teraz Słowikowa oddała się pracy w ochronie zdrowia i walczy na pierwszej linii frontu z koronawirusem.
Monika Banasiak była niegdyś znana jako żona słynnego gangstera, Słowika. Zdecydowała się jednak zerwać z niezdrową przeszłością i rozpocząć życie na nowo. Gwiazda oddała się pracy, w której pomaga się ludziom i walczy się o ich życie. Monika Banasiak jest pielęgniarką i obecnie walczy na pierwszej linii frontu.
W rozmowie z "Super Expressem" była "królowa życia" opowiedziała, jak teraz wygląda jej codzienność. Wyznała także, co sądzi na temat zarobków osób, które walczą z pandemią. Okazuje się, że nie jest tak kolorowo, jak niektórym może się wydawać.
Zobacz także: "Więzienie to miejsce, gdzie nawet diabeł chodzi z obstawą". Monika Banasiak o piekle za kratami
Monika Banasiak walczy z pandemią. "Nie mam życia prywatnego"
- Jest trudno i sytuacja wymaga od medyków niewątpliwie szeroko rozumianych umiejętności, ale również ogromnej siły woli Dokładnie tak jakbyśmy byli na pierwszej linii frontu - zdradziła Monika Banasiak. - Walczymy z czymś nieokreślonym, czego do końca nie znamy. Przez cały czas jest ciężko psychicznie i fizycznie. Ludzie, którzy mają rodziny, muszą wrócić do domu. Bardzo często nie wracają, żeby chronić bliskich przed zakażeniem. To ogromny wysiłek - dodała.
Jednak mimo ogromnego wysiłku, zdaniem Moniki Banasiak zarobki medyków są marne. - To jest niemoralne, żeby ludzie za tak ciężką pracę mieli tak niskie wynagrodzenie. Dlatego pielęgniarki pracują na trzech, czterech etatach, bo pieniędzy jest za mało. Ja pracuję w trzech miejscach, na jednym etacie i dwóch umowach zleceniach - wyjaśniła "królowa życia".
- Nie mam życia prywatnego, moje soboty i niedziele to 24 i 48 godzin pracy, natomiast w dni wolne chodzę do innych miejsc na umowę zlecenie, gdzie pracuję 14 godzin. Przychodzę do domu spać, przeprać rzeczy i idę na kolejny dyżur. Daję radę, jestem zdrowa i silna - podsumowała Słowikowa.