Monika Kuszyńska ma oparcie w teściu. "Bardzo go szanuję i doceniam"
Monika Kuszyńska nie mogła trafić lepiej, jeśli chodzi o rodzinę męża. Teść piosenkarki bardzo jej pomógł po wypadku, ale łączy ich także pasja do muzyki. Nie każdy wie, że teść Kuszyńskiej to świetny muzyk, który występował na jednej scenie z synową.
Monika Kuszyńska wyszła za mąż za Jakuba Raczyńskiego w lipcu 2011 r. Była wokalistka Varius Manx i uczestniczka Eurowizji trafiła do bardzo muzykalnej rodziny, o czym opowiedziała "Życiu na gorąco". O swoim teściu, Krzysztofie Raczyńskim, mówiła bez ogródek: - Jest wspaniałym człowiekiem, tatą, teściem, dziadkiem i muzykiem. Jest kimś, kogo bardzo szanuję i doceniam.
Obejrzyj: jak gwiazdy spędzają kwarantannę
Krzysztof Raczyński jest ekspertem w dziedzinie biomateriałów, współtworzył Polską Szkołę Biomateriałów, a jego wynalazki włókiennicze zostały już użyte u ponad 100 tys. pacjentów. Prywatnie jest też wielkim pasjonatem muzyki, gra na akordeonie i kiedy może, wspiera na scenie swoją synową.
- Występowałem już z moim synem Kubą Raczyńskim i synową, którą bardzo podziwiam, bo w życiu wiele przeszła. Te wspólne występy bardzo nas cieszą. Zobaczymy, jak spisze się Jeremi, mój wnuk, który ma już doświadczenie muzyczne – mówił Raczyński w tygodniku.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Przypomnijmy, że w 2006 r. Kuszyńska uległa poważnemu wypadkowi, który przykuł ją do wózka inwalidzkiego. "Życie na gorąco" donosi, że ojciec jej męża wykorzystał dawne znajomości, by pomóc jej w powrocie do zdrowia. Kuszyński był kiedyś szefem firmy medycznej. I to właśnie dzięki niemu synowa trafiła kilka lat temu do placówki w Busku-Zdroju, gdzie poddała się rehabilitacji z użyciem egzoszkieletu.
- Pani Monika pierwszy raz od wielu lat mogła stanąć na nogi przy pomocy egzoszkieletu. To był pierwszy trening. Wiadomo, że to niesie za sobą obciążenia siłowe, ale efekt, jaki uzyskała, był niesamowity. To zadowolenie i uśmiech na twarzy, który widzieliśmy w poniedziałek podczas uroczystości otwarcia, utwierdza nas w przekonaniu, że warto to robić dla pacjentów - relacjonował dyrektor buskiego ośrodka.
Zaznaczył przy tym, że egzoszkielet jest narzędziem do rehabilitacji, a nie cudownym lekiem, po którym Kuszyńska stanęła na nogi i pożegnała wózek inwalidzki.