Monika Kuszyńska ma dość plotek. "Mój stan się pogarsza"
Od wypadku Moniki Kuszyńskiej, w wyniku którego przestała chodzić, mija 14 lat. Piosenkarka świetnie sobie radzi, ale ma świadomość, że nie zawsze tak będzie.
W 2006 roku Monika Kuszyńska przeżyła poważny wypadek samochodowy. Cudem uszła z życiem, ale od tego czasu porusza się na wózku inwalidzkim. Piosenkarka do dziś poddaje się przeróżnym terapiom i rehabilitacji. Co jakiś czas w mediach pojawiają się informacje, że Kuszyńska stanęła na własne nogi, co wyprowadza ją z równowagi.
W rozmowie z Plejadą postanowiła uzmysłowić wszystkim, że prawda jest zupełnie inna.
"Generalnie takie stany jak mój postępują. To nie jest tak, że przestaje się chodzić i tyle. Cała fizjologia staje się zupełnie inna i już do końca życia trzeba dbać o to, żeby stan zdrowia się nie pogarszał. Właściwie cały czas muszę się rehabilitować. I nie dlatego, żeby znowu stanąć na nogi, tylko po to, by zadbać o mój organizm. Chociażby po to, żebym, gdyby została wynaleziona jakaś nowatorska metoda, była w takiej formie, by podjąć to wyzwanie i zacząć chodzić. Zasada jest prosta – nieużywane elementy naszego ciała zanikają lub tracą swoją funkcję. Żeby to się nie wydarzyło, muszę ciągle intensywnie nad tym pracować" - wyznała.
Szczęśliwi Monika Kuszyńska z mężem spacerują za rękę
Kuszyńska wytłumaczyła również, że mimo wkładanej pracy jej stan postępuje.
"Mój stan generalnie raczej się delikatnie pogarsza. Ale wpływ na to ma wiele czynników. Urodziłam dzieci, troszeczkę zwolniłam i wiadomo, że w związku z tym mniej intensywnie ćwiczyłam. Ale cały czas się rehabilituję i robię wszystko, by mój stan utrzymywał się bez zmian. Jeśli pojawiają się wahania, to niewielkie. Sytuacja jest w miarę stabilna" - dodała.
Artystka jest mamą dwójki dzieci, 3-letniego Jeremiego i 2-letniej Kaliny. Ojcem obojga jest mąż Moniki, Jakub Raczyński.