Mrok i czar. Ewa Demarczyk wrzucona w młodzieńczą energię [RECENZJA]
Może i krótka to podróż, bo tylko kilkudziesięciominutowa, ale "Z ręką na gardle" Teatru Współczesnego w Warszawie to podróż w pierwszej klasie. Reżyserka Anna Sroka-Hryń z zespołem młodych aktorów przypomina wybitną twórczość Demarczyk, tworząc przedstawienie niezwykle atrakcyjne.
Jeżeli komuś się wydaje, że wystarczy wziąć repertuar znanego zespołu, artysty, zaprosić do współpracy dobrze śpiewających aktorów, zbudować scenografię i zaprojektować ładny plakat, by mieć teatralny sukces, jest w wielkim błędzie.
Im bardziej znany bowiem twórca, tym większe to artystyczne wyzwanie. By nie stworzyć przaśnego "produktu", z którym można by objeżdżać domy kultury w małych miejscowościach, trzeba się napracować. I gdy ogląda się "Z ręką na gardle" – najnowszy spektakl w reżyserii Anny Sroki-Hryń ma się pełne przekonanie, że włożono tu nie tylko serce, ale kawał ciężkiej pracy.
Duch Demarczyk
Po sukcesie "A planety szaleją… Młodzi w hołdzie Korze" w Teatrze Współczesnym (2021) z piosenkami Kory i Maanamu oraz "Sprzedawców marzeń" w Teatrze Muzycznym Roma (2022) z piosenkami Artura Rojka i Myslovitz, Sroka-Hryń wróciła na deski Sceny w Baraku Współczesnego, by zaprezentować selekcję twórczości Ewy Demarczyk. Artystki totalnej, której wyrobionej publiczności przedstawiać nie trzeba. Piosenkarki, która śpiewała znakomite trudne teksty, która zagłębiała się w duszę człowieka, i która hipnotyzowała wybitnymi interpretacjami m.in. tekstów Tuwima.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miszczak robi zmiany w Polsacie. Będą też w "Tańcu z gwiazdami"? Maserak: Jest gorąco!
W efekcie powstało przedstawienie "Z ręką na gardle". Jak deklarowała sama reżyserka, stworzyła "dialog rozpisany na siedem głosów, siedem osobowości scenicznych. Świat, w którym spotykają się bohaterowie jest miejscem, w którym konfrontują się sami ze sobą, ze swoim sumieniem. Malachit, Latrodectus mactans, Wilk, Ćma, Mewa, Lód, Ariel odkrywają zakamarki ludzkiej duszy i oswajają lęki, wyruszają w podróż, którą muszą odbyć, żeby zrozumieć sens istnienia".
Bal na statku z emocjami
W kameralnej przestrzeni Sceny w Baraku Grzegorz Policiński zbudował ciekawą scenografię, przypominającą pokład statku widmo. Świetnie na jego pokładzie odnajdują się młodzi aktorzy w klasycznych, bankietowych, nieco ekstrawaganckich kostiumach autorstwa Sabiny Czupryńskiej. Dzięki udanym aranżacjom Jakuba Lubowicza i wielkiej pracy zespołu grającego na żywo, widz od pierwszych minut wchodzi w wymyślony przez reżyserkę świat Demarczyk. Obserwując ambitną choreografię Eweliny Adamskiej-Porczyk, nie sposób nie zauważyć żelaznej dyscypliny, jaką Sroka-Hryń narzuciła zespołowi. Dzięki temu mamy efekt profesjonalnego, spójnego przedstawienia.
Na scenie obserwujemy zespół w składzie: Natalia Kujawa, Monika Pawlicka, Natalia Stachyra, Michał Juraszek, Przemysław Kowalski, Tomasz Osica i Jakub Szyperski. Młodzi aktorzy prezentują równy i wysoki poziom, ale nie sposób nie wyróżnić kreacji Szyperskiego. Ten młody aktor teatralny i dubbingowy znany jest niektórym widzom z produkcji Teatru Dramatycznego w Warszawie. W spektaklu Współczesnego wykorzystuje swój niezwykły głos i czar, doskonale uzupełniając koncepcję mrocznego balu z takimi przebojami jak "Tomaszów", "Karuzela z madonnami", "Nahe des Geliebten", "Czarne anioły" czy w końcu "Na moście w Avignon".
"Z ręką na gardle" to czarujące przedstawienie dla każdego widza. I kolejny sukces wizji Anny Sroki-Hryń, która tak doskonale wydobywa z aktorów emocje, że przedstawienia sygnowane jej nazwiskiem stają się gwarancją udanego wieczoru. I piszę to z ręką na sercu.
Ocena spektaklu: *****/******
Jakub Panek, dziennikarz i wydawca Wirtualnej Polski