Odebrano mu największą miłość
Za swoje wystąpienie musiał zapłacić ogromną cenę. Środowisko artystyczne odwróciło się od niego, publiczność nie chciała go już oglądać. Od tamtej pory, gdy pojawiał się na scenie i próbował wygłosić swoje kwestie, widzowie zagłuszali go oklaskami albo gwizdami.
- Hanuszkiewicz zapytał mnie, czy wyjdę do następnej sceny. Odpowiedziałem, że oczywiście tak. Później już nigdy więcej na scenę nie wszedłem. Nie dlatego, że poczułem się winny, ale dlatego, że zbezczeszczono świątynię, teatr i wielkiego Wyspiańskiego - wspominał.