Nie żyje Taylor Hawkins. Perkusista Foo Fighters miał 50 lat
Wiadomość o śmierci muzyka przekazała grupa w komunikacie w mediach społecznościowych. "Rodzina Foo Fighters jest załamana tragiczną i przedwczesną stratą naszego ukochanego Taylora Hawkinsa" – napisano. Perkusista miał 50 lat. Bez mała 25 spędził w Foo Fighters.
"Rodzina Foo Fighters jest załamana tragiczną i przedwczesną stratą naszego ukochanego Taylora Hawkinsa. Jego muzyczny duch i zaraźliwy śmiech zostaną z nami na zawsze. Nasze serca kierujemy w stronę jego żony, dzieci i rodziny. Prosimy, by uszanować ich prywatność w tym niesamowicie trudnym czasie" – napisał zespół w oficjalnym komunikacie.
Wiadomość o nagłej śmierci słynnego perkusisty zdruzgotała nie tylko fanów Foo Fighters, ale i środowisko muzyczne. Tym bardziej, że zespół był w trakcie trasy koncertowej. Jeszcze przed kilkoma dniami grali na festiwalu Lollapalooza w Argentynie, przypomina portal NME, udostępniając fragment nagrania z koncertu.
- Kocham, k…wa, Dave'a Grohla – mówił wówczas Hawkins ze sceny. – Gdyby nie Dave Grohl, rozwoziłbym pizzę albo byłbym managerem działu perkusyjnego w Guitar Center. Po prostu go kocham – dodał.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
To tylko przykład tradycyjnych wtrąceń, z jakich słynęły koncerty Foo Fighters. Oprócz nieposkromionej rockandrollowej energii, fanów FF urzekały za każdym razem słowne potyczki i przyjacielskie kuksańce, które Grohl i Hawkins wymieniali na scenie.
Zawsze jednak kończyli je wzajemnym wyznaniem miłości. Silna przyjaźń pomiędzy muzykami była wyczuwalna na każdym kroku. To Hawkins w zasadzie zaraz po charyzmatycznym liderze był najbardziej rozpoznawalnym członkiem Foo Fighters.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
To on też dostawał największe pole do popisu na koncertach. Z Grohlem łączyło go bardzo wiele. Obaj wszak byli perkusistami, do tego śpiewającymi perkusistami. Ich wyjątkowa relacja została dowcipnie podkreślona w horrorze "Studio 666", w którym Grohl podczas nagrań zwraca się do Hawkinsa, stwierdzając bez ogródek, że w całym zespole tylko on go rozumie. – Mówimy tym samym językiem – mówi.
"Studio 666", swoisty hołd dla muzyki i horrorów klasy B, stworzony z kaprysu Foo Fighters i pomysłu Grohla, to tylko jeden z owoców intensywnego czasu w FF. Grupa wydała właśnie metalowy krążek jako Dream Widow (to nazwa fikcyjnego zespołu z filmu). Nie tak dawno zaś nagrała album "Hail Satin" z coverami Bee Gees (jako Dee Gees). W ubiegłym roku zaś świetnie przyjęty, jubileuszowy, 10. album "Medicine at Midnight".
Taylor Hawkins był związany z Foo Fighters bez mała 25 lat. Do zespołu dołączył w 1997 r. (wcześniej dając się poznać jako członek zespołu Alanis Morisette). O wyjątkowej chemii, która wytworzyła się między nimi już wówczas, pisze Grohl w swojej autobiografii "The Storyteller", określając perkusistę wprost najlepszym przyjacielem. I rzeczywiście, Hawkins i Grohl byli niemal jak bracia. Byli swoistymi przeciwieństwami i znakomicie się uzupełniali. Jeden przeglądał się w drugim jak w lustrze.
I choć mieli swoje wzloty i upadki, Taylor Hawkins stał się drugim filarem FF, niemal tak silnym jak jego lider. Przeszli razem sporo. Taylor np. z trudem przełknął chwilowy "romans" Grohla z Queens of The Stone Age, Dave zaś był zdruzgotany przedawkowaniem narkotyków przez Hawkinsa w 2001 r. To zdarzenie było dla perkusisty punktem zwrotnym, a otrzeźwienie przyniosło zmianę trybu życia.
- Straciłem kontrolę nad sobą i nad tym co robiłem, ale teraz jestem zdrowy i to jest najważniejsze. Wcześniej byłem rockerem. Często balansowałem na krawędzi. Teraz jestem starym nudziarzem - mówił Hawkins w jednym z wywiadów.
Perkusista realizował się także, współpracując z szeregiem innych muzyków, w tym Queen, których był gorliwym fanem. W 2006 r. rozpoczął karierę solową, zakładając Taylor Hawkins and the Coattail Riders, w 2014 r. zaś wraz ze swoim cover bandem Chevy Metal wydał płytę "Birds of Satan". Ostatnio pracował nad materiałem z Davem Navarro. Promował także "Studio 666" ze swoim udziałem. Taylor Hawkins miał żonę, Alison i trójkę dzieci.
Przyczyna śmierci muzyka nie została podana. Magazyn "Variety" podaje jedynie, że w chwili śmierci Taylora Hawkinsa zespół przygotowywał się do piątkowego koncertu w Bogocie.