Nigdy nie była tak szczera. Rozenek pokazała, jak naprawdę wygląda po ciąży
Małgorzata Rozenek zagrała w otwarte karty. Wykorzystała swoje zasięgi w mediach społecznościowych, aby powiedzieć coś bardzo ważnego o ciąży, poczuciu własnej wartości i pokazać, że nikt nie jest idealny. Nawet gwiazdy Instagrama.
Instagram zakłamuje rzeczywistość, a gwiazdy pokazują życie, które nie istnieje. Często można spotkać się z takim stwierdzeniem. I nie jest ono dalekie od prawdy.
Doskonale wie o tym Małgorzata Rozenek. I prawdę mówiąc, jest to ostatnia osoba, którą byśmy podejrzewali, że się do tego przyzna. A jednak.
W sobotę wieczorem na Instagramie świeżo upieczonej mamy pojawił się piękny post. Dlaczego piękny? Bo "Perfekcyjna" chyba jeszcze nigdy nie była tak szczera, odważna i otwarta.
Rozenek spaceruje z małym Henryczkiem
Małgorzata Rozenek zagrała w otwarte karty. Przyznała, że nie wróciła jeszcze do formy sprzed ciąży. Że ciągle ma 12 kg "nadbagażu", a na zdjęciach wychodzi szczupło, bo po pierwsze wie, jak się ustawić, żeby wyjść korzystniej. A po drugie fotka, która ląduje na Instagramie, jest przecież jedną z wielu.
"A tymczasem jestem grubaską. Ale najważniejsze, że jestem bardzo szczęśliwą grubaską. Bo naprawdę są na świecie ważniejsze rzeczy niż rozmiar, który nosimy"
– pisze żon Radka Majdana, którą na Instagramie obserwuje 1,3 mln ludzi.
W komentarzach padają słowa podziwu i gratulacje za niebywałą szczerość. Również się do nich przyłączamy. Poniżej prezentujemy cały wpis Małgorzaty Rozenek.
"Dziewczyny, wiele z was pisze do mnie, co zrobiłam, że tak szybko wróciłam do formy. Każdej z was odpisuję, że do formy to mi jeszcze bardzo daleko. Zdjęcia, które oglądacie na Insta, to często jedno zdjęcie wybrane z bardzo wielu zrobionych. Po tylu latach po prostu wiem, jak się ustawić, żeby wyglądać lepiej, szczuplej, korzystniej. Ale nie chcę, tworzyć jakiejś nieistniejącej rzeczywistości i dlatego pokazuje wam jak teraz wyglądam.
Wciąż zostało mi 12 nadprogramowych kg (to zdjęcie też jest najlepszym z kilkudziesięciu, jakie mi Tadzio zrobił ).12 kg, które będę chciała w miarę szybko, ale najważniejsze - zdrowo zrzucić. Do końca połogu (wtedy można zacząć ćwiczyć po cesarskim cięciu) zostało mi 3 tyg. Zaczynam już powoli myśleć, jak się za cały proces zabrać.
Chce to zrobić z głową i bez krzywdy dla siebie i pokarmu. Chciałabym Henia jeszcze dłuższy czas pokarmić. Wiem, że nie będzie łatwo, ani że nie ma drogi na skróty, ale niemożliwe nie istnieje, wiec wierzę, że się uda. A tymczasem jestem grubaską. Ale najważniejsze, że jestem bardzo szczęśliwą grubaską. Bo naprawdę są na świecie ważniejsze rzeczy niż rozmiar, który nosimy. Więc jak znowu pomyślicie, że szybko wróciłam do formy, wróćcie do tego zdjęcia.
Tymczasem Henryk zażyczył sobie cycatego (mleka), więc opuszczę was po angielsku. Dla niewtajemniczonych: jeżeli jest mleko łaciate, to jest też cycate. Życzę wam jeszcze na koniec dużo ciekawszej soboty niż moja. Chociaż każda prawdopodobnie będzie, bo poprzeczka nie jest zawieszona bardzo wysoko".
Trwa ładowanie wpisu: instagram