Norbi odpowiada Dodzie: "Nikt ze mną nie rozmawiał na ten temat!"
Obecnie Doda powoli kończy pracę nad swoim filmem "Dziewczyny z Dubaju". Piosenkarka jakiś czas temu poinformowała, jakoby Norbi zażądał ogromnej sumy pieniędzy za wykorzystanie jego utworu w jej produkcji. Muzyk jednak stanowczo zaprzecza.
Sprawą młodych kobiet, które świadczyły często upokarzające usługi seksualne na Bliskim Wschodzie, kilka lat temu żyła cała Polska. W 2018 r. Piotr Krysiak napisał o nich reportaż "Dziewczyny z Dubaju", na podstawie którego powstał scenariusz filmu. Wyprodukuje go Doda i jej mąż Emil Stępień. Za kamerą stanie Maria Sadowska. W produkcji zostanie przybliżona historia jednej dziewczyny, jednak jej losy będą oparte na opowieściach wielu kobiet. W tym przypadku zobaczymy, jak niepewna siebie dziewczyna z małego miasta wchodzi w ten "brudny biznes", a później staje się jego szefową.
Jakiś czas temu podczas transmisji live na Instagramie Doda opowiedziała, na jakim etapie znajdują się prace nad filmem. Artystka zdradziła, że chciała wykorzystać w swoim filmie hity z pierwszej dekady lat dwutysięcznych. Odezwała się nawet do popularnego rapera, 50 Centa, który, jak się okazało, ma mniejsze wymagania finansowe niż polscy wykonawcy. Rabczewska zadzwoniła do Norbiego, ale prowadzący "Jaka to melodia?" bardzo ją zaskoczył.
- Zadzwoniliśmy do 50 Centa, dostaliśmy prawa do wykorzystania muzyki za 15 tys. dolarów. Natomiast w pewnym momencie ktoś wpadł na pomysł, żeby może wziąć też "Kobiety są gorące". Zadzwoniliśmy do Norbiego. Norbi krzyknął nam 80 tys. zł. Mówię więc: "Stary, to już wolę wziąć dwóch 50 Centów i mieć z jednego dolara". Czujecie to? Także tak to właśnie wygląda... - opowiedziała gwiazda.
ZOBACZ TAKŻE: Romansował z Dodą, pracował z Górniak. Co dziś robi Błażej Szychowski?
Zaistniałą sytuację skomentował sam Norbi. W rozmowie z "Faktem" wokalista wyznał, że jest to wielkie nieporozumienie.
- To pośrednik chciał na piosence zarobić, nie ja. Nikt ze mna nie rozmawiał na temat wykorzystania mojej piosenki do filmu "Dziewczyny z Dubaju". Pośrednik zadzwonił do menedżera i zapytał: "Ile?". Po czym kilka dni później napisał, że sprawa jest nieaktualna - powiedział muzyk.
Dodał przy okazji, że za takie usługi bierze "zaledwie" 20-25 tys. złotych. Żałuje jednak, że jego utwór nie zostanie wykorzystany w filmie Dody.
- Straciłem fajną rzecz, bo film to jest dobra promocja. Niestety tak działają oszuści - dodał.