O Polaku rozpisują się wszystkie media. "To nie było wesele jak w Polsce"
- Na weselu Paris Hilton mieliśmy specjalny radar, który pokazywał, ile dronów lata nad naszym miejscem. Ściągnęliśmy 24 drony, bo każdy paparazzi chciał zrobić zdjęcie - opowiada WP Kevin Ostajewski, polski fotograf, który wzbudził sensację zdjęciami ze ślubów Paris Hilton i Britney Spears.
Magda Drozdek, Wirtualna Polska: Jak zaczął się twój amerykański sen?
Kevin Ostajewski: Urodziłem się w Stanach Zjednoczonych. Miałem 10 lat, gdy przyjechałem z rodzicami do Polski. Po siedmiu latach wróciłem do Stanów, w których mieszkam już na stałe. Od cztery latach w Kalifornii. Początki pracy tam nie były łatwe. Nikogo nie znałem. Miałem w kieszeni trochę dolarów. Moi rodzice nie są majętni. Sięgnąłem po aparat i chciałem zarabiać, robiąc zdjęcia.
Trzeba było zapukać do wielu drzwi, a raczej napisać do wielu osób, by wkręcić się w amerykański show-biznes?
Tak, napisałem do wielu osób, które miały mniejsze i większe zasięgi na Instagramie. Chciałem zbudować swoje portfolio.
Zobacz: Sądowe zwycięstwo Britney Spears. Przełom w sprawie ściągnięcia kurateli
Do kogo napisałeś?
Jedną z tych osób była mistrzyni fitnessu z Kalifornii. Dzięki niej dużo osiągnąłem. Otworzyła mi drzwi do wszystkiego.
Do Paris Hilton też napisałeś?
Mierzyłem wysoko. Udało mi się nawiązać kontakt z menadżerką Paris i od tego momentu wiele się zmieniło w moim życiu. Pierwszy duży kontrakt to właśnie dla niej. Zostałem od razu rzucony na głęboką wodę. Stres był ogromny. Nie wiedziałem, jak nad wszystkim zapanować, bo wokół Paris jest wielu ludzi, wiele się dzieje. Dostałem telefon, że następnego dnia musimy polecieć prywatnym samolotem do Las Vegas, gdzie Paris miała wystąpić. Spotkaliśmy się pierwszy raz na lotnisku i to był taki lakoniczny kontakt. "Cześć, miło cię widzieć" i tyle. Gwiazdy zazwyczaj współpracują z jakimiś fotografami czy operatorami raz, potem pojawiają się kolejni. Po tym wyjeździe Paris rzuciła: "przyjdź następnego dnia". Byłem w szoku, ale tak zaczęła się nasza współpraca.
Rzucono cię na głęboką wodę. Czasem to piękne, turkusowe wody na Malediwach, gdzie pojechałeś razem z Paris Hilton.
To było zaraz po jej ślubie. Pojechaliśmy na 7-tygodniową podróż po wielu krajach, m.in. na Malediwy. Moim zdaniem było dokumentowanie jej podróży poślubnej.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Paris wie, że jesteś z Polski? Zna twoją historię?
Tak, oczywiście. Ostatnio nagrała dla mnie filmik po polsku, którego potrzebowałem do jednego projektu. Paris zna moich rodziców i mojego brata, z którym jej mąż gra w tenisa. Mamy ze sobą cały czas kontakt.
Wiem, że wszyscy zachwycają się twoimi kontaktami z amerykańskimi gwiazdami, pytają cię o robienie zdjęć dla Adriany Limy, Usaina Bolta, Paris Hilton czy Kim Kardashian… Ale co z ciemną stroną show-biznesu, którą z pewnością widzisz, fotografując gwiazdy na imprezach itd.
Masz rację, ciemna strona show-biznesu istnieje i nie jest to już tak atrakcyjne. Trzeba w tej pracy zachowywać się też niezwykle dyskretnie, bo czasem wokół mnie dzieją się takie rzeczy… Trzeba wiedzieć, kiedy schować aparat. Za łatwo stracić pracę. A blichtr, przepych? Na mnie to nie robi wrażenia. Na mnie wrażenie robi to, jak przyjadę do Polski i pooglądam krajobrazy. Mam przyjemność współpracować np. z Paris, co kocham. Ona jest miła, przyjemnie się z nią pracuje, ale jest mnóstwo osób, które zachowują się tak tylko pod publikę.
Była Paris, a potem pojawiła się w twoim życiu Britney Spears. Jak?
Poznałem jej partnera, Sama Asghariego. Na siłowni. Nie znasz dnia, ani godziny, gdy poznasz osobę, która zmieni twoje życie. Zacząłem robić dla niego zdjęcia i filmy. Potem poznałem Britney. Pojechaliśmy kilka razy do Las Vegas, współpracowaliśmy, aż tu nagle pewnego dnia poprosili mnie, żebym zrobił zdjęcia na ich ślubie. To był dopiero szok.
Poznałeś Britney, gdy była jeszcze pod kuratelą?
Tak, wtedy była jeszcze kontrolowana przez ojca. Dziś, gdy jest wolną kobietą, jest zdecydowanie bardziej szczęśliwa, otwarta i nieskrępowana. Wiele się u niej zmieniło. Nawet przeprowadziła się dwie minuty od mojego miejsca zamieszkania. Wszyscy wokół niej mają nadzieję, że czeka ją teraz już tylko szczęście.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Jak długo ustalaliście szczegóły dotyczące wesela?
Dość krótko. Dzień przed weselem rozmawiałem ok. 40 minut z Britney i Samem o tym, co i jak musiałbym sfotografować. Britney zaufała tylko mi. Musiałem się postarać, bo inaczej świat dostałby marny materiał z tego niezwykłego wydarzenia.
Wymagania?
Britney życzyła sobie, żeby wszędzie było mnóstwo kwiatów. Udekorowali przestrzeń przy pomocy ponad 4 tys. prawdziwych róż. Chciała mieć ślub, który będzie radosnym wydarzeniem, które się zapamięta. I żeby było dość… prywatnie. To nie było wielkie wesele. Zupełnie inne niż wesela w Polsce. U nas balujemy do białego rana, a potem jeszcze następnego dnia. Było spokojnie, mimo tego przepychu. Jak ja będę się żenił, zapytam, czy będą mogli się pojawić.
Zdjęcie z Paris, Madonną, Drew Barrymore i Seleną Gomez było planowane?
Wiedziałem, że będą na weselu. Zdjęcie zostało wykonane po ceremonii, gdy wszyscy goście się rozproszyli po sali. Nagle pojawiła się przy Britney Paris, potem dołączyła Madonna i reszta pań, i wiedziałem, że to jest ten moment. Efekt zobaczyło pół świata.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Współpracujesz z gwiazdami, za którymi uganiają się dziesiątki paparazzi. Czy paparazzi przeszkadzają ci w robocie?
Czasem wojujemy. Paparazzi chcą zrobić takie zdjęcia, których ja nie mogę mieć. Bywa agresywnie, ale staramy się dogadać. Dużym problemem w Stanach jest masowe używanie dronów i robienie przez paparazzi zdjęć z powietrza. Na weselu Paris Hilton mieliśmy specjalny radar, który pokazywał, ile dronów lata nad naszym miejscem. Ściągnęliśmy 24 drony, bo każdy paparazzi chciał zrobić zdjęcie przyjęcia i sukni ślubnej. Podczas wesela Britney była identyczna sytuacja. A do tego paparazzi nocowali pod miejscem ceremonii.
Twoje zdjęcia publikowały wszystkie portale plotkarskie na świecie, ale też stacje telewizyjne jak CNN. Co teraz? Jak to wykorzystać?
Dostaję masę wiadomości i telefonów. Cieszy mnie to, że mogę reprezentować Polskę i opowiadać przy okazji o swoich korzeniach. Pracuję w Stanach, fotografuję zagraniczne gwiazdy, ale w żyłach mam polską krew, którą chcę się chwalić. Mam teraz kilka projektów w Polsce. To jest dla mnie ciekawy czas. Nie spodziewałem się, że wszystko będzie się dziać w takim tempie.
Może szykuje się kolejny sekretny ślub?
Jeszcze nie mogę powiedzieć…