Obrzydliwe komentarze. Farna przytacza jeden szczególnie mocny
Ewa Farna w ostatnich latach mierzyła się z potężnym hejtem skierowanym na to, jak wygląda. Artystka publicznie cytuje niektóre komentarze, które usłyszała o swojej sylwetce. Są okrutne.
Ewa Farna przyznaje, że wiele zawdzięcza ruchowi ciałopozytywności. W sieci zaczęto piętnować hejterskie komentarze rzucane na temat wyglądu, wagi, "niedoskonałości" drugiej osoby. Ona przez wiele lat, właściwie jeszcze jako nastolatka, musiała mierzyć się z potężną falą krytyki jej wyglądu. Dyskutowano o jej ciele w Polsce, i w Czechach. To dziennikarze z tego drugiego państwa były dla artystki najokrutniejsi.
Teraz Farna sporo opowiada o tym, co przeszła. "Moje ciało tyle wytrzymało. I niejeden ślad ma" - śpiewa w utworze, który na YouTube odsłuchano już ponad 2 mln razy. Gwiazda w nowym wywiadzie opowiada, jak to jej ciało było komentowane i daje okrutny przykład.
Zobacz: Farna o krytyce dotyczącej wyglądu: "Nie wszystkie musimy być jak Kylie Jenner"
Farna w rozmowie z "Wysokimi Obcasami" przyznaje, że nie chce być retuszowana na zdjęciach z profesjonalnych sesji. Punktuje też, czym jest dla niej ciałopozytywność.
- Po ponad dekadzie czytania o sobie najgorszych rzeczy nadszedł dla mnie taki moment "wreszcie" – wreszcie głośno mówi się o tym, że publiczne wyszydzanie czyjegoś wyglądu nie jest OK. Czuję sprawiedliwość - przyznaje.
Farna wspomina sytuacje sprzed lat, gdy jej wygląd był krytykowany zupełnie bez podstaw, bo była szczupłą, żeby nie powiedzieć chudą dziewczyną. Zacytowała też jeden szczególnie ostry komentarz na swój temat.
- Świat wokół dawał mi do zrozumienia, że "nie, kochana, piosenkarki tak nie wyglądają". Nie było dla mnie rzeczy od projektantów, bo mieli tylko rozmiary XS albo S. W tym najbardziej wrażliwym momencie życia czytałam, że wyglądam jak dwa tiry, jestem pontonem z ośmioma brodami... - wspomina.
- Te komentarze zaczęły dawać mi się we znaki, myślałam, że coś ze mną jest nie tak. Wydaje mi się, że przez to wszystko nie mam teraz neutralnego podejścia do jedzenia. Uwielbiam dobrze jeść, nie uważam posiłków tylko za coś, co powinno zaspokoić mój głód i dostarczyć witamin. I nie chodzi też o fast foody czy zapychanie się czymś bez wartości. Czasami to jedzenie ma nade mną kontrolę, a nie ja nad nim. To takie zajadanie emocji - komentuje.