Olaf Lubaszenko wrócił z planu zdjęciowego do hotelu. "Czekała na mnie walizka i zakaz wstępu"
Aktor i reżyser opowiedział o nieprzyjemnej sytuacji z przeszłości. Olaf Lubaszenko został wyrzucony z jednego z łódzkich hoteli. Wszystko przez pechową chęć imprezowania w pokoju.
Olaf Lubaszenko to jedna z najwybitniejszych postaci polskiej kinematografii. Zresztą z takim rodowodem, ciężko o inną ścieżkę kariery niż właśnie film. Jest synem Edwarda Linde-Lubaszenki i Asji Łamtiuginy, z kolei jego ojcem chrzestnym jest Jan Nowicki.
Przed kamerami debiutował, gdy miał 14 lat, w serialu dramatycznym "Życie Kamila Kuranta". Później poszło już z górki. Teatr, film i telewizja. Sprawdzał się zarówno jako aktor, aktor dubbingowy i reżyser. Najbardziej znany jest z "Piłkarskiego Pokera" Janusza Zaorskiego i "Krótkiego filmu o miłości" Krzysztofa Kieślowskiego. Ostatnio można było go oglądać m.in. w serialu "Lipowo. Zmowa milczenia".
Aż trudno uwierzyć, że artysta z takim dorobkiem został kiedyś wyrzucony z hotelu. Anegdotą z tym związaną Olaf Lubaszenko postanowił podzielić się w podcaście "WojewódzkiKędzierski".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lubaszenko o depresji: Człowiek nie kładzie się spać szczupły i wstaje 60 kg cięższy"
Przez wino wyrzucono Lubaszenkę z hotelu
Sytuacja miała miejsce wiele lat temu. Olaf Lubaszenko postanowił wraz ze znajomymi kontynuować imprezę. Padło na hotelowy pokój, w którym młody adept sztuki filmowej się zatrzymał.
- Z dwoma filmowcami byliśmy razem w łódzkim Spatifie. Po zamknięciu panom udało się kupić wino i ja mówię, że zapraszam do hotelu, w którym mieszkam. Na górze zorientowaliśmy się, że nie ma korkociągu, chyba nawet poszedłem do recepcji. Zaczęliśmy się zastanawiać, co zrobić, a jeden z nich słyszał o sposobie na otwarcie butelki. Owija się ją ręcznikiem i odbija się o ścianę - opowiadał aktor.
Z dalszej części historii dowiadujemy się, że w pewnym momencie wino "eksplodowało", brudząc ściany, sufit i każdą możliwą powierzchnię.
- Wtedy nastąpiła cisza, oni popatrzyli na siebie i stwierdzili, że będą już szli. Ja z tym zostałem sam, położyłem się spać, rano pojechałem na zdjęcia. Gdy wróciłem, czekała na mnie walizka i zakaz wstępu - podsumował Lubaszenko.