Jim Carrey
Wydaje się, że najtrudniej w show-biznesie mają komicy, których wszyscy kojarzą z wygłupów, świetnych żartów i oryginalnego poczucia humoru. Bardzo często te osoby po godzinach są smutnymi i sfrustrowanymi ludźmi. Tak jest m.in. w przypadku Jima Carreya. W jego przypadku choroba była konsekwencją nagromadzonych lęków z dzieciństwa. W pewnym momencie stwierdził, że tak właściwie niczego w życiu nie osiągnął. Stany depresyjne i lękowe powracają do niego niczym bumerang. - Przez dłuższy czas stosowałem leki antydepresyjne. Mogło mi to chwilowo pomóc, ale niektórzy ludzie tkwili w tym do końca. W pewnym momencie po prostu musiałem zrozumieć, że przecież wszystko jest w porządku. - mówił w jednym z wywiadów.