Ryszard Rynkowski
Końcówka 2016 roku nie była zbyt przyjemna dla piosenkarza. W połowie listopada policja w Brodnicy zatrzymała pijanego Rynkowskiego przed jego domem. Artysta wymachując bronią, groził, że się zabije. Funkcjonariuszy wezwała żona artysty, która bała się, że ten zrobi sobie krzywdę. Artysta został przewieziony na komisariat, skąd odwieziono go na badania do szpitala psychiatrycznego, po czym wrócił do domu i odciął się od świata.
Mimo, że menedżer piosenkarza zapewniał, że był to tylko drobny wybryk, to Rynkowski przed dłuższy czas nie chciał z nikim rozmawiać. Wokalista odwołał również swoje wszystkie koncerty. Według znajomych z otoczenia artysty, autor hitu "Dziewczyny lubią brąz" przeszedł załamanie nerwowe, spowodowane zastopowaniem swojej kariery. Jak zasugerował tygodnik "Wprost", za problemami stały również częste spory z żoną, która podobno miała być często widywana w towarzystwie jednego z księży, lokalnej parafii.
Artysta na szczęście szybko się uporał z depresją i już pod koniec listopada zagrał swój pierwszy koncert. Postanowił również skomentować sprawę - Zrobiono ze mnie pijaka, desperata, który lata z pistoletem, a nikt nie interesuje się, jak było naprawdę - powiedział w rozmowie z "Show"._ - Przez trzy dni żyliśmy w areszcie domowym, przy zasłoniętych roletach, bo przed domem stały telewizje, fotoreporterzy. Dziecko przez tydzień nie chodziło do szkoły. Mamy dość! Nie chcę już z nikim rozmawiać_ - dodał Rynkowski.