Violetta Villas
Dla opiekunki dzień śmierci piosenkarki zapowiadał się, jak każdy inny do tej pory. Obie panie odwiedził mężczyzna, który pomagał im rąbać drewno.
Dla opiekunki dzień śmierci piosenkarki zapowiadał się, jak każdy inny do tej pory. Ze wspomnień Elżbiety B. wynika, że obie panie odwiedził mężczyzna, który pomagał im rąbać drewno.
- Na prośbę pani Violetty poczęstowałam go drinkiem. Sobie też zrobiłam. Pani Violetta poszła się położyć. Znów wypiłam drinka. Kiedy zobaczyłam, że ona zbyt długo śpi, podeszłam do niej. Zadzwoniłam na pogotowie. Już wiedziałam wtedy, że Pańciunia nie żyje - przyznała kobieta w tej samej rozmowie.