Szalejące fanki
- Bałem się dziewczyn, które za nami jeździły. Po koncertach okazywało się, że większość z nich wynajmowała sobie pokoje w tym samym hotelu, w który my się zatrzymujemy. Potem już się do tego przyzwyczaiłem. Gdy jechaliśmy z jednego koncertu na drugi śledziło nas 8 busów pełnych dziewcząt. Po występie często nie było czasu na wytchnienie - zdjęcia, pogawędki - ciężko było się wyrwać - przyznał Bartek Wrona w rozmowie z "Faktem".