Patrycja Markowska znów zabrała głos razem z ojcem. "Chcieliśmy powiedzieć, co nam leży na sercu"
- To, że jestem wokalistką, nie znaczy, że przestaję być obywatelką. Potrzebuję mówić o rzeczach, które mnie dotykają jako Polkę i kobietę - mówi Patrycja Markowska. Opowiada, z jakim przesłaniem zwracają się w najnowszym, międzypokoleniowym singlu, w którym towarzyszą jej L.U.C., Bisz i Grzegorz Markowski.
Urszula Korąkiewicz: Co ci powiedziało: chcę zaśpiewać "Więcej" z L.U.C.-iem (Łukaszem Rostkowskim, przyp. red.)? Co doprowadziło do powstania tej mieszanki?
Patrycja Markowska: Bardzo bliska jest mi idea L.U.C.-a i jego orkiestry Rebel Babe. Idea łączenia artystów często bardzo różnych od siebie. Grają w niej muzycy o odmiennych wrażliwościach, wywodzący się z różnych pokoleń, różnych krajów, różnych kręgów kulturowych.
Myślę, że to jest nam bardzo potrzebne. Ta próba znalezienia wspólnego mianownika w odmienności. Bycie razem pomimo różnic. Bo wynika z tego empatia i szacunek dla drugiego człowieka. Poza tym różnorodność jest zawsze sexy! Mega mnie pociąga, może dlatego tak kocham podróżować...
Stąd pomysł na zaangażowanie twojego taty (Grzegorza Markowskiego, przyp. red.)? Długo musieliście go namawiać?
Tatę niełatwo namówić ostatnio do jakiejkolwiek aktywności zawodowej. Ale gdy jest na tak, to dla mnie sygnał, że jest do czegoś absolutnie przekonany. I to uskrzydla. Na samym początku powiedziałam Łukaszowi, że wszystko będzie zależało od treści, jaką będziemy chcieli przekazać. I muzyki. Kiedy puściłam tacie tekst, który napisali z Biszem, nie wahał się nawet chwili. To było wspaniałe.
Jedyne, wobec czego był sceptyczny, to wspólne koncertowanie jesienią. W obecnych czasach muzykowanie jest dla niego ogromną przyjemnością, ale już duże zaangażowanie w promocję czy trasy koncertowe wręcz niemożliwe. Mieliśmy tego przedsmak w pracy nad klipem, kiedy tata zaznaczył, że przyjedzie co najwyżej na przysłowiowy kwadrans.
Zobacz wideo: Patrycja Markowska o Strajku Kobiet: "Boli nas brak poszanowania kobiet"
Wspominasz, że mówicie wspólnie o tym, co was boli. Czyli o czym?
L.U.C. chciał zwrócić uwagę na problem globalnego zanieczyszczenia - nie bez powodu klip powstał na złomowisku. A ponadto chcieliśmy opowiedzieć o tym, jak media społecznościowe nakręcają nas na hiper konsumpcjonizm. I wspaniałe jest to, że nasze pokolenie, które wykorzystuje socjale także zawodowo, spotyka właśnie mój tata, który nie ma nawet telefonu komórkowego i komputera. I że śpiewał mocne "chcemy być sobą". A my śpiewamy dziś "chcemy wszystko".
Chcemy wszystko, ale nieszczególnie dbamy o planetę. Zwracacie na to uwagę.
Żyjemy często dla siebie i stawiając siebie w centrum. Potrzebna jest refleksja. Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Dlatego warto zacząć nawet od małych gestów, zmiany nawyków, samego myślenia. Za małymi krokami, przyjdą większe.
Oczywiście naiwnością byłoby myśleć, że drobne gesty zmienią świat, potrzebne jest zaangażowanie gigantów - koncernów, polityków, instytucji, które działają efektem skali w każdym obszarze. Ale już na nich możemy wpływać i my. Chcę w to wierzyć. I chcę działać. Dla bezczynności nie ma w mojej ocenie żadnego usprawiedliwienia.
A jak w tym wszystkim być sobą? Odnaleźć się w świecie, w którym rządzą lajki i "społecznościówki"? Co to dzisiaj znaczy?
Rzeczywiście jest to wciągający świat. Prowadzę swój Instagram i fanpage na Facebooku. Ostatnio zaś wytwórnia, gdzie wydają nową płytę, namówiła mnie na założenie Tik Toka. Próbuję w tym odnaleźć balans, nie zwariować, bo zdaję sobie sprawę, że to moja platforma do komunikacji z fanami. Od zawsze miałam jakiś tam rodzaj sprzeciwu wobec coraz mocniej nas zawłaszczających kontaktom w sieci. Z pewnością jest to związane z faktem, że pokolenie rodziców, które nas, które mnie ukształtowało, nigdy nie funkcjonowało w podobnych obszarach.
Mój tata jest tego fantastycznym przykładem. On nawet nigdy nie miał i nadal nie chce mieć telefonu komórkowego, nie mówiąc już o komputerze.To prawdziwy hipis żyjący z moją mamą blisko natury. Ostatnio wrzuciłam na Instagram dwa zdjęcia taty z moim synem, na których spacerują po lesie. Dzieli je kilka lat i podpisałam je "Czas". A jeden z komentarzy brzmiał: "tyle lat minęło, a tata buty ma te same"! Dla taty rzeczy materialne nie miały nigdy większego znaczenia. Bardziej od formy liczyła się treść. Staram się też taki świat pokazywać mojemu synowi.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Tata jest dla ciebie autorytetem? O czym rozmawiacie dziś?
Rozmawiamy bardzo często, praktycznie codziennie. Moi rodzice to także moi przyjaciele, wiec po prostu lubię się z nimi dzielić bieżącymi rzeczami, tym co mnie boli, tym co widzę. Dyskutujemy na bieżące tematy, radzę się ich, bo zwyczajnie lubię słuchać autorytetów, kogoś, kogo uważam za mądrzejszego ode mnie. Jestem ciekawa i gdy czasami mam wątpliwości, gubię się, to zadaję pytania. Oni również.
Bo jest w naszej relacji wymiana. Rodzice często ufają moim opiniom, a na pewno są ich ciekawi. Szukamy prawdy. Dlatego też i oni, i ja cenimy artystów, którzy mówią publicznie odważnie o ważnych sprawach, mimo że się narażają na hejt. Dla mnie takimi osobami są np. Maja Ostaszewska czy Maciej Stuhr.
Sama od tego nie stronisz. Zabierasz głos w kwestii praw kobiet, wspierasz społeczność LGBT.
Bo mówię o tym, co mnie boli. Martwi mnie polaryzacja w społeczeństwie i to, jak jedni są szczuci na drugich. Mówiąc szczerze, nigdy nie czułam się z tym tak źle jak teraz i nie odczuwałam tak bardzo, że żyję w tak podzielonym społeczeństwie. Wychowałam się w hipisowskim domu, przesiąknięta przesłaniem "Imagine" Johna Lennona.
I boli mnie, kiedy zabiorę głos, a zderzam się z komentarzami "ty się nie udzielaj, tylko zajmij śpiewaniem". Dlaczego? To czym się zajmuję, nie stanowi o tym, że przestaję być obywatelką. Chcę mieć możliwość wypowiedzi. Przecież oprócz tego, że jestem wokalistką, jestem kobietą i Polką.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Masz nastoletniego już syna. I jak widzisz to młode pokolenie?
Jestem pełna podziwu. Rosną nam świadomi, inteligentni, twórczy ludzie, z innym poczuciem wrażliwości i estetyki. Mój syn zaczął się pasjonować analogową fotografią i robi wyjątkowe ujęcia. A jednocześnie uczy mnie np. Tik Toka. Mówi mi, co jest fajne, a co jest obciachem (śmiech).
Tak właśnie działacie? Inspirujecie się w rodzinie?
Staram się poruszać w Filipie wrażliwość i uczyć go szacunku do innych. Boję się czasem, że coś przegapię, jakieś jego krzywe zachowanie czy odruch, więc jestem trochę taką mamą kwoką. Bardzo też cenię w nim poczucie humoru. Nawet jeśli mi jakoś pojedzie, to zawsze przy tym rozbawi.
Widzę, że rodzinne relacje są dla ciebie niezwykle ważne, także na polu zawodowym.
Pracuję teraz nad nową płytą, a zaczątkiem do niej było to, jak utknęliśmy podczas pandemii w Hiszpanii z moimi rodzicami. Złapaliśmy za gitarę i ukulele i stworzyliśmy trzy świetne piosenki, które trafią na ten krążek. Wyszliśmy znowu od przypadku, od wspólnej wymiany energii. Ale tu wracamy do początku – to właśnie to spotkanie ludzi jest czymś absolutnie wyjątkowym.