Paulina Młynarska jest dumna z mastektomii. Mówi, co zamierza zrobić
Dziennikarka kilka dni temu wyznała, że poddała się profilaktycznej mastektomii. Jej decyzja spotkała się ze skrajnie różnymi komentarzami. Paulina Młynarska postanowiła wprost powiedzieć, co o tym myśli.
Paulina Młynarska pomimo, że od kilku lat nie pracuje w mediach, nadal jest wziętą komentatorką bieżących wydarzeń. Niedawno w swoich mediach społecznościowych podzieliła się osobistym wyznaniem. Ze względu na wykrycie zmian morfologicznych, które zwiększają ryzyko zachorowania na złośliwego raka piersi, Młynarska poddała się podwójnej mastektomii. W wywiadzie dla Krytyki Politycznej dziennikarka wyjaśniła, dlaczego zdecydowała się na ten krok.
- Dostałam dwie opcje do rozważenia – podejmuję długoletnią terapię farmakologiczną i badam się jeszcze częściej albo robię podwójną mastektomię z jednoczesną rekonstrukcją. Nie mówimy tutaj o łykaniu witaminek, ale o leku, który powoduje poważne skutki uboczne i na który z czasem można się uodpornić, a więc w końcu i tak zachorować. Oczywiście operacja też nie gwarantuje całkowitej pewności, że tak się nie stanie, tylko 90 proc. Jednak to wciąż więcej niż w moim przypadku dałaby terapia farmakologiczna - powiedziała.
Rak piersi. Mastektomia i rekonstrukcja podczas jednego zabiegu
Od momentu poznania wyników badań do poddania się mastektomii minęło kilka miesięcy. W tym czasie Paulina Młynarska biła się z myślami i zasięgnęła opinii kilku ekspertów. Operację przeszła w Grecji, gdzie mieszka od jakiegoś czasu.
Dziennikarka przyznała, że miała obawę, czy podzielić się swoim doświadczeniem publicznie. Jednak po rozmowie z córką doszła do wniosku, że otwarcie mówiąc o poddaniu się mastektomii może przyczynić się do profilaktycznego działania innych kobiet.
- Biorąc też pod uwagę, jak obficie kwitną w dzisiejszych czasach antynaukowe i antymedyczne teorie, pomyślałam sobie: "Paulina, ile cię to kosztuje? Weź i napisz tego posta, może ktoś dzięki tobie pójdzie wreszcie do przychodni albo dowie się, że kiedy są wskazania, to operacja prewencyjna jest w Polsce refundowana". No i rzeczywiście pod postem, który po 24 godzinach miał już milionowy zasięg, wiele osób pisało: "nie zdawałam/-em sobie sprawy, że od 2019 roku profilaktyczną mastektomię i rekonstrukcję można zrobić na NFZ" - dodała.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Pomimo ogromu wsparcia od internautek, które pod postem Pauliny Młynarskiej podzieliły się też swoimi historiami z rakiem piersi, głos zabrali również hejterzy. Wśród nich pojawili się m.in. miłośnicy teorii spiskowych, którzy twierdzili, że dziennikarka "jest ofiarą zmowy lekarzy i Big Pharmy" oraz tacy, którzy zarzucali jej, że robi to dla sławy.
- To rycerze i rycerki zakonu głupoty, od których dowiedziałam się np., że skoro usunęłam piersi w obawie przed chorobą, to może powinnam sobie także odciąć łeb z uwagi na ryzyko pojawienia się w nim glejaka - wyznała.
Paulina Młynarska zwróciła uwagę na fakt, że kobiece piersi wielokrotnie są tematem niezdrowych dyskusji osób, które np. czują się zgorszone widokiem matki karmiącej. Zdaniem dziennikarki to wynik "niedojrzałości psychoseksualnej" wywołującej "emocje na poziomie pierwszej klasy podstawówki". Ona sama nie zamierza przejmować się nienawistnymi komentarzami.
- Jestem dumna, że dla ratowania życia dałam sobie usunąć gruczoły piersiowe. Co więcej, gdy tylko przejdę rekonwalescencję, kupię sobie jakiś piękny nowy biustonosz, sukienkę, rzucę grzywą i będę dumnie paradować z moimi implantami po ulicach - zapowiada.