Paulina Smaszcz-Kurzajewska otwarcie o rozwodzie. "To nie byłoby życie, tylko wegetacja"
Od dłuższego czasu mówiło się o rozstaniu Pauliny Smaszcz-Kurzajewskiej i Macieja Kurzajewskiego. Żadna ze stron nie potwierdzała oficjalnie tych doniesień. Dziennikarka postanowiła opowiedzieć o wszystkim w magazynie "Viva".
To nie był łatwy rok dla Pauliny Smaszcz-Kurzajewskiej. Dziennikarka straciła pracę, poważnie zachorowała i musiała zmierzyć się z żałobą po najbliższych osobach. Do tego doszedł kryzys w małżeństwie, który ostatecznie zakończył się rozwodem.
Paulina i Maciej Kurzajewscy przez lata uchodzili za idealne małżeństwo. Para ma dwóch synów i 25-letni staż związku. Wydawało się, że nic nie jest w stanie zakłócić ich szczęścia, szczególnie, gdy uporali się z bólem po stracie bliźniaczej ciąży.
W 2019 roku ich relacja dobiegła jednak końca. Smaszcz-Kurzajewska twierdzi, że ze względu na dzieci nadal mają ze sobą bardzo dobry kontakt. Postanowili po prostu, że nie chcą ciągnąć dłużej czegoś, co nie daje im szczęścia.
- Ponieważ to nie byłoby życie, tylko wegetacja. Ja i Maciek zasługujemy na dobre, szczęśliwe, spełnione życie i relacje. Mamy dopiero 46 lat. Jesteśmy w połowie biegu życia - wyznała w wywiadzie dla "Vivy".
Para zrobiła wszystko, by ich synowie nie ucierpieli na rozstaniu.
- Razem powiedzieliśmy. Franek, nasz starszy syn pomógł nam przekazać to młodszemu. Niesamowite, jakie dzieci są mądre. Przyjęły to ze spokojem, tylko zapytały: „Powiedzcie jak teraz będzie?”. Mija już kilka miesięcy, a Julek mówi: „Wiesz mamo, właściwie dla mnie nic się nie zmieniło. Jak tata wyjeżdżał to ty byłaś, jak ty wyjeżdżałaś, był tata. Wciąż jest tak samo”. Poza tym, chodzimy razem na obiady, normalnie rozmawiamy, dzielimy się opieką na Julkiem. Nasi synowie widzą, że się szanujemy, akceptujemy sytuację, że nie rzucamy się sobie do gardeł. W całej tej sytuacji to nasi synowie są najważniejsi - dodała.
Wygląda na to, że rozstanie z klasą w polskim show-biznesie jest możliwe.