Polscy fani Jasona Derulo kłócą się w komentarzach. Wstydzi się, czy się nie wstydzi?
Artyści, czy to polscy, czy zagraniczni, nie gardzą żadną chałturą i występują wszędzie, gdzie znajdzie się organizator z odpowiednim budżetem. Jason Derulo podsumowuje miniony rok i - o zgrozo! - we wspomnieniach brak jest koncertu w Polsce. Dla niektórych to niewyobrażalne.
Raper Jason Derulo był największą gwiazdą "Sylwestra Marzeń". Pracownicy TVP nagimnastykowali się, by w "Wiadomościach" przedstawić go jako najbardziej znanego artystę na świecie, który swoim występem podniesie rangę imprezy. Stawka za występ jest owiana tajemnicą, jednak przy dwumiliardowej dotacji z budżetu państwa dla TVP mogła być do przełknięcia.
Jason nie zawiódł fanów i ludzi, którzy widzieli go po raz pierwszy. Tańczył, bawił publiczność, nie śpiewał z playbacku. To naprawdę dużo jak na sylwestrowe show.
Na samym początku roku wybuchła mała afera: okazało się, że Jason Derulo po odśpiewaniu tego, co miał odśpiewać w Zakopanem, usunął ze swojego popularnego konta na Instagramie (ponad 8 mln followersów!) post zapraszający fanów na polskiego sylwestra. To ruch tak powszechny, co zrozumiały: promowanie występu miał pewnie w kontrakcie, po odbębnionej robocie, usunął wpis, który nijak nie pasował do reszty postów.
Teraz muzyk umieścił filmik, który jest montażem różnych klipów z minionego roku. Widzimy na nim koncerty, podróże, bliskich, psa, przyjaciół, imprezy. Krótko mówiąc: migawki z naprawdę udanych 12 miesięcy.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Polscy fani przystąpili do szturmu w sekcji komentarzy. Jedni pytali, dlaczego usunął informację o polskim sylwestrze, inni wyznawali miłość. Znaleźli się też tacy, którzy przytomnie tłumaczyli, że takie chałtury to dla Derulo chleb powszedni i nie ma powodów, by się ich wstydzić, czy nimi szczycić.
Temperatura dyskusji zrobiła się tak wysoka, że komentujący wyzywali już się w obu językach. Gdyby Jason znał polski, pewnie nie mógłby uwierzyć, ile emocji budzi zwykły koncert gdzieś w górskiej miejscowości.