Przykro się to czyta. Padły naprawdę brutalne słowa
Harry i Meghan znów w ogniu krytyki. Za co tym razem? Okazuje się, że nie przyjadą na Boże Narodzenie na Wyspy. "Myślę, że zwyczajnie są tchórzami" - mówi bez ogródek biografka rodziny królewskiej.
Od czasu głośnego megxitu Harry i Meghan stali się dla brytyjskiej prasy przysłowiowym chłopcem do bicia. Każda ich decyzja, zdjęcie czy wystąpienie są szczegółowo analizowane i poddawane najczęściej napastliwej krytyce. Tak jest i tym razem. O co chodzi? Okazuje się, że w tym roku Meghan, Harry i Archie spędzą Boże Narodzenie w USA i nie pojawią się na wigilii u królowej. Decyzję Susseksów skomentowała biografka rodziny królewskiej Angela Levin w programie stacji talkRADIO. I nie są to miłe słowa.
Prowadzący program Mike Graham stwierdził, że być może Meghan i Harry "nie czują pilnej potrzeby pojawienia się w Wielkiej Brytanii". Dziennikarz zauważył, że decyzja jest o tyle dziwna, "że królowa Elżbieta II, jak i książę Filip, mają już swoje lata".
Boże Narodzenie w domach gwiazd. Nie dla wszystkich będą radosne
- Myślę, że zwyczajnie są tchórzami. Nie chcą tego robić, bo wiedzą, że mogą czuć się niezręcznie - odpowiedziała Angela Levin i dodała:
- Wiedzą, że rozmowa może być trudna, ale nie ma żadnych poważnych powodów, dla których mają nie przyjeżdżać. To zwykłe tchórzostwo.
Biografka brytyjskiej rodziny królewskiej zauważyła też, że nawet gdyby Susseksowie zdecydowali się na przylot do Wielkiej Brytanii, to nie mogliby zatrzymać się w swojej wiejskiej posiadłości. Jak wszyscy pamiętamy, mieszka tam teraz księżniczka Eugenia, która spodziewa się dziecka.