Rafał Jonkisz wyskoczył z samolotu. Jednego nie przewidział
Rafał Jonkisz ostatnimi czasy ma nową pasję. Celebryta zaczął skakać ze spadochronem. W ostatnim wywiadzie przyznał, że choć ma za sobą już ponad 100 skoków, to jednak były sytuacje, które mogły się dla niego skończyć fatalnie.
Rafał Jonkisz był utytułowanym gimnastykiem i akrobatą, ale sławę zaczął zyskiwać, gdy zajął się konkursami piękności dla mężczyzn. Zdobycie tytułu Mister Polska 2015 otworzyło przed nim nową ścieżkę kariery, z czego szybko skorzystał. Rok później doszedł do półfinału konkursu Mister World i zaczął się pokazywać w programach rozrywkowych typu "Taniec z Gwiazdami", "Agent - Gwiazdy" czy "Dance Dance Dance".
Choć media ostatnimi czasy najczęściej poświęcają mu miejsca głównie z racji jego życia osobistego, to on sam otwarcie mówi, że lubi być singlem. Ten stan pozwala mu na rozwijanie nowych pasji. Jedną z nich jest skydiving, czyli skoki ze spadochronem. Zajmuje sie tym od roku. – Kiedy widziałem tego typu rzeczy, to tego nie rozumiałem. Myślałem, że chcę spróbować, bo to może być fajna przygoda, ale kiedy po raz pierwszy to zrobiłem, zrozumiałem, o co chodzi. Poczułem, że to jest to – powiedział w rozmowie z Plejadą.
Zobacz: Rafał Jonkisz: "Jara mnie wszystko, co ekstremalne"
Jonkisz przyznał, że emocje, jakie przeżywa się na górze, to totalny kosmos. Jednak miał już chwile, gdy bał się o swoje życie. Pewnego razu, gdy wyskoczył z samolotu, nie otworzył mu się spadochron. – Miałem taki moment przy moim osiemdziesiątym którymś skoku, kiedy byłem już rozskakany. Skakałem za granicą — palmy, lazur morza, wszystko sprzyjało. Po drodze nałożyło się jeszcze kilka rzeczy na to, że straciłem czujność. Pociągnąłem za spadochron i był problem. Oczywiście są procedury awaryjne, automaty, które same uruchamiają spadochron, nawet zapasowy – wyjaśnił.
Celebryta musiał zadziałać awaryjnie i od tamtego czasu nie pozwala sobie na momenty nieskupienia. – Ten sport jest bezpieczny, ale wtedy dostałem prztyczka w nos – zaznaczył.