Rebel Wilson przeżyła porwanie w Afryce. "Trzymali mnie na muszce"
Rebel Wilson uwielbia podróże i ekstremalne doznania. Zamiast wygrzewać się nad basenem, woli biegać po górach, szusować po stoku na nartach czy wskoczyć za kierownicę samochodu terenowego. Aktorka kolekcjonuje cudowne wspomnienia, choć w Mozambiku jej pasja mogła się skończyć tragedią.
Aktorka znana z komedii "Pitch Perfect", "Druhny" czy "Jojo Rabbit" wystąpiła ostatnio w programie "Straight Talking" na kanale Sky One. Wilson, o której ostatnio mówi się głównie w kontekście niezwykłej metamorfozy, pokazała się tam z zupełnie innej strony. Miłośniczka zagranicznych podróży po raz pierwszy opowiedziała publicznie o dramatycznej przygodzie, jaka spotkała ją w Afryce.
- Pewnego razu zostałam porwana w Afryce. To było gdzieś na wsi w Mozambiku – wyznała przed kamerą.
- Siedzieliśmy w ciężarówce do przewozu bydła, a ci mężczyźni przyjechali inną ciężarówką z mnóstwem broni. Zatrzymali się obok nas z wielkimi karabinami i mówili, że muszę wysiąść – wspominała Wilson, którą porywacze mieli na muszce.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Aktorka była przerażona. Bojąc się o swoje życie, zrobiła, co kazali. Później porywacze przewieźli ją i innych podróżników do domu na jakimś odludziu ("To był środek niczego"). Wszyscy spędzili tam noc.
Wilson wspominała, że udało jej się zachować zimną krew i poczuła, że musi zadbać o bezpieczeństwo swoje i towarzyszy.
- Posadzili nas na podłodze, a ja powiedziałem: "Niech wszyscy złączą ramiona", ponieważ bałam się, że w nocy mogą chcieć zabrać jedną z dziewczyn czy coś – opowiadała aktorka.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Na szczęście następnego dnia wszyscy zostali wypuszczeni. Rebel Wilson do dziś nie wie, co kierowało porywaczami. Spekulowała jednak, że być może "przewóz zagranicznych turystów" był przykrywką do szmuglowania jakichś nielegalnych towarów ukrytych w ciężarówce.