"Rolnik szuka żony": Elżbieta sprzedaje dom. Wyjaśniła powody swojej decyzji
Elżbieta z "Rolnik szuka żony" zdecydowała się sprzedać posiadłość, w której podczas programu gościła trzech kandydatów na potencjalnego męża. "Teraz jestem sama, wszystkie dzieci mieszkają gdzieś indziej, nie mam u boku partnera. I jednak przyznaję, że to za dużo" - tłumaczy rolniczka.
Kolejna edycja "Rolnik szuka żony" za nami. Uczestniczką, która niewątpliwie zapadła widzom w pamięć, jest Elżbieta. 56-latka z województwa świętokrzyskiego zaprosiła do swojego gospodarstwa trzech panów, ale ostatecznie z żadnym z nim nie stworzyła wymarzonego związku. Największym rozczarowaniem okazał się Marek, który mocno zirytował rolniczkę.
- Zapowiadało się pięknie. Marek mnie zauroczył, że jak "szczeniara" otwarłam serce i drzwi domu. Początek był bardzo fajny. Czuję trochę rozczarowania, że to mnie spotkało, że uwierzyłam w miłość. Uwierzyłam, że on jest bardzo za mną i że uda nam się - mówiła w finałowym odcinku Ela, zdradzając, że bała się ponownego spotkania z mężczyzną.
Rolniczka postanowiła pójść za ciosem i rozpocząć nowy etap w życiu. Nie tylko rozstała się z Markiem, ale również zdecydowała się sprzedać swój pokaźny dom wraz z całym gospodarstwem. Na ofertę sprzedaży posiadłości Elżbiety można natrafić na jednym z serwisów z nieruchomościami. Jak możemy przeczytać w opisie, do zakupu zachęcani są zarówno ci fani "Rolnik szuka żony", którzy chcieliby poczuć się jak uczestnik programu, jak i osoby poszukujące pięknego terenu pod agroturystykę. Cena? "Jedynie" dwa miliony złotych!
"Niestety w życiu przychodzi taka chwila, kiedy już wiesz, że to czas na jakąś zmianę. Z bólem przyznaję, że chcę sprzedać swój dom (czy też posiadłość, jak niektórzy to określają). Dla mnie to nie tylko posiadłość... To długi kawał mojego życia i to dosłownie, jest mnóstwo rzeczy, w które włożyłam całe swoje serce i stworzyłam je najlepiej i najpiękniej, jak potrafiłam. Ale teraz jestem sama, wszystkie dzieci mieszkają gdzieś indziej, nie mam u boku partnera. I jednak przyznaję, że to za dużo. Za dużo podwórka, za dużo metrażu, za dużo pola. Nie planowałam tego, ale w naszym życiu możemy przeżyć wiele żyć, wiele chwil, możemy w każdym momencie zacząć od nowa i nie należy się tego bać. Dlatego też i ja się nie będę bać i spróbuję" - wyjaśniła rolniczka swoją decyzję na Instagramie.
Skusicie się na zakup?