Schejbal opisuje to, co widziała na granicy. "Proszę was tylko o jedno"
"To, co widziałam, tego nie da się 'odzobaczyć'" - pisze aktorka Magdalena Schejbal i publikuje zdjęcia zrobione w pobliżu polsko-białoruskiej granicy. Uświadamia innych, w jak beznadziejnej sytuacji są migranci koczujący w lasach.
Od początku września na granicy z Białorusią wprowadzono stan wyjątkowy. Migranci koczują w lasach, nie mogąc dostać się do Polski, ani wrócić na Białoruś. Z jednej strony mówi się o politycznych przepychankach, z drugiej - o dramacie rodzin migrantów, którzy znaleźli się w tragicznej sytuacji. Nie brakuje osób, którym ich los nie jest obojętny. - W sytuacji, w której będziemy mieli zaraz temperatury ujemne nie tylko w nocy, ale też w ciągu dnia, to te osoby nie przeżyją tego bez pomocy medycznej i humanitarnej - mówiła w TVN24 Małgorzata Nowosad z grupy "Medycy na Granicy".
Organizowane są oddolne inicjatywy, mające na celu pomoc migrantom, wśród których nie brakuje dzieci. Do Michałowa na Podlasiu pojechała m.in. Magdalena Schejbal. Aktorka krótko i zwięźle podsumowała to, co tam zobaczyła.
ZOBACZ TEŻ: Agnieszka Holland o stanie wyjątkowym: "Uchodźcy nie znikną, nawet jeśli postawimy wyższe mury"
Aktorka pojawiła się w Michałowie, by dostarczyć rzeczy dla potrzebujących. Pojechała jednak dalej, w stronę terenów objętych zakazem poruszania się, by zobaczyć, jak wygląda sytuacja najbliżej granicy polsko-białoruskiej.
"Setki żołnierzy, wojskowe tiry. Atmosfera grozy, niepewności, puste wsie, ludzie pochowani w domach, ukradkowe, niepewne spojrzenia tych, których widziałam przy swoich gospodarstwach" - opisuje.
"To, co widziałam, tego nie da się 'odzobaczyć'… W głowie zostały historie usłyszane na miejscu i świadomość tego, że w lasach, które widziałam z oddali, są bezbronni ludzie. Wszyscy, z którymi rozmawiałam, pytają tylko o jedno; dlaczego nikt nie próbuje rozwiązać tej sytuacji w sposób dyplomatyczny?" - relacjonuje.
"Czasem w nocy słychać strzały. Całe serie. Pewnie w powietrze, ale kto to wie? Patologia rodzi patologię. Lęk budzi demony, a czas pogłębia odczuwalną beznadzieję. Tam, przy wschodniej granicy jest inna czasoprzestrzeń, o czym wielu z was nawet nie ma pojęcia, bo czym innym jest słuchać o tym w środkach masowego przekazu, a czym innym doświadczyć. Jakoś dojdę do siebie. Proszę was tylko o jedno; Nie bądźmy obojętni" - dodaje.
Trwa ładowanie wpisu: instagram