Sławomir Świerzyński ma problem po operacji. "Nie mam wstępu do szpitala"
Sławomir Świerzyński po pierwszej operacji biodra błyskawicznie wrócił do formy. Niedawno musiał poddać się drugiej i niestety teraz powrót do sprawności nie będzie taki szybki. Gwiazdor disco polo wyznał, jak został potraktowany przez prywatną placówkę.
W październiku zeszłego roku Świerzyński skończył 59 lat i właśnie wtedy poddał się pierwszej operacji wszczepienia protezy stawu biodrowego. Wiedział, że w marcu czeka go kolejna, dlatego zaczął dbać o dietę (schudł 17 kg w 8 tygodni). I choć operacja przebiegła pomyślnie, problemem jest rehabilitacja w dobie koronawirusa.
Obejrzyj: Monika Miller o Tinderze: "Myśleli, że jestem fejkiem!"
- Przerwano mi rehabilitację w szpitalu i nie mam tam prawa wstępu – wyznał Świerzyński "Faktowi". - Wszystkie rehabilitantki wzięły urlopy, żeby opiekować się dziećmi, które nie mogą chodzić do szkoły. Poza tym boją się wirusa.
Gwiazdorowi pozostały samodzielne ćwiczenia według instrukcji, które dostaje od rehabilitantek przez internet. Ale to nie wystarcza.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Niestety ja sam tak nie wymasuję swoich bioder i blizny po operacji, jak by to zrobiły one. Mało tego, ja mam tę rehabilitację opłaconą, bo korzystam z usług prywatnego szpitala, a teraz muszę ćwiczyć sam – mówił dziennikowi.
Świerzyński zakłada, że w rękach specjalistek o wiele szybciej wróciłby do dawnej sprawności. - Jak się tak samemu kuśtyka, jest ciężko – skwitował lider Bayer Full.