"Słucham i uszom nie wierzę". Damięcki opublikował mocny wpis
Mateusz Damięcki wsparł akcję "Media bez wyboru". Aktor opublikował na swoim facebookowym profilu obszerny wpis, w którym zdradził, jakie ma zdanie na temat protestu.
"Media bez wyboru" to akcja zorganizowana 10 lutego przez większość stacji telewizyjnych, gazet i portali internetowych przeciwko nowej ustawie, według której wprowadzona byłaby składka z tytułu reklamy internetowej i konwencjonalnej. Połowa z tych wpływów miałaby trafić do Narodowego Funduszu Zdrowia.
W oświadczeniu wystosowanym przez protestujące portale i stacje czytamy, że podatek może osłabić i zlikwidować część mediów w Polsce, a jego wprowadzenie będzie oznaczać "pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym, w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych, media prywatne obciąża się dodatkowym haraczem w wysokości 1 mld zł". Do protestu odniosła się już Agnieszka Woźniak-Starak. Teraz głos zabrał Mateusz Damięcki.
Mateusz Damięcki skomentował akcję "Media bez wyboru"
"Rano jechałem z Franiem jak co dzień do przedszkola. Włączam radio, a tam jakaś gadanina. [...]. Słucham i uszom nie wierzę: 'Nie usłyszycie dziś żadnej naszej normalnej audycji. Rząd chce zniszczyć niezależne media, to komunikat MEDIA BEZ WYBORU, aby państwo nadal mieli wybór'. Mhm, czy rzeczywiście nie mam wyboru?" - tak rozpoczął swój wpis Mateusz Damięcki.
Mateusz Damięcki włączył "Jedynkę", na której leciała "skoczna muzyczka".
"Jest jeszcze Polskie Radio 24 - tam mówił nasz pan prezydent, nasz! Mówił coś o tym, że robi wiele, walczy, dziękuje, a wszystko w imieniu Rzeczpospolitej. Wspaniały. Aż mi serce podskoczyło i się wzruszyłem" - ironizuje aktor.
"Na koniec jeszcze Radio Maryja, ale tam akurat się modlili na antenie, a że ja podsłuchiwać intymności obcych ludzi nie zwykłem, to przełączyłem! Mało wam? Mało wyboru? Za komuny w TV były tylko dwa kanały i jakoś nikt nie narzekał. Zawsze możecie przecież wyłączyć odbiornik. Zawsze pozostaje cisza" - dodał Damięcki.
Swój wpis zakończył gorzką pointą.
"Na koniec chciałem coś wrzucić typu: A ja dziś poczytam 'Folwark zwierzęcy' i '1984', bo tam z tego co pamiętam, było napisane, jak to się wszystko skończy. [...]. Zwolennikami dobrej zmiany i wyborcami jej zarządców są ludzie, którzy Orwella nie kojarzą. [...]. Oni mają inne rzeczy na łbie, niż 'Folwark zwierzęcy'. To dzięki nim, właśnie dlatego, że mają w du..e Orwella, ministrem edukacji jest Czarnek, który zrobi tak, żeby dzieciaki ufających mu rodziców Orwella nie musiały czytać. [...]. Przed resortem przecież poważne projekty na przyszłość, wprowadzenie matury z religii na przykład. Najgorsi jednak są ci, którzy Orwella znają, ale nadal robią to, co robią. Tu już nie ma wątpliwości, to jest cyniczne wykorzystywanie nadzwyczajnej sytuacji do zbijania kapitału politycznego, koniunkturalizm najwyższych lotów, nachapania się kasy, władzy, pławienie się w próżności i śliski oportunizm. A wszystko 'dla naszego dobra'. [...]. Mili moi, patrzcie częściej w gwiazdy. W nich jest prawda i sprawiedliwość" - podsumował aktor.
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Zobacz także: "Degeneracja i dno". Robert Biedroń o pasku TVP