Śmierć zajrzała jej w oczy. Dziś Monika Jarosińska oddycha pełną piersią na Malcie
Monika Jarosińska kilka lat temu wygrała walkę o życie. Postanowiła je przemeblować i przeprowadziła się z mężem na Maltę. W czerwcu obchodzili wspólnie 10. rocznicę ślubu.
Monika Jarosińska zagrała w kilkunastu filmach i serialach (m.in. W "Dniu świra" i "Dziewczynach ze Lwowa"), ale nie były to duże role. Kiedy pojawiła się możliwość przeprowadzki na Maltę, nie bała się podjąć życiowego ryzyka. Dziś rzadko udziela się aktorsko. Na Malcie prowadzi własny salon odchudzająco-kosmetyczny. Lubi swoją nową ojczyznę, ale bez "ochów" i "achów". Do dziś nie czuje się Maltanką.
- Nie przepadam za tutejszą kuchnią. Jest dla mnie zbyt tłusta i mięsna. Poza tym, pomimo pięknych plaż i wspaniałych zabytków, brakuje mi tu zieleni polskich lasów. Malta to kamienista wyspa - wyjawiła tygodnikowi "Świat i ludzie".
Monika ma własną kamienną opokę w postaci męża Roberta. To on nauczył ją zdrowego egoizmu, z którym czuje się na pewno lepiej niż wtedy, kiedy myślała o wszystkich, tylko nie o sobie. I to właśnie Robert był dla niej największym wsparciem, kiedy pięć lat temu poddała się operacji zabezpieczającej tętniaka w mózgu.
Malta - wyspa niezwykła
- To jak tykająca w głowie bomba. Mogłam się już nie wybudzić. Kiedy mąż wypytywał lekarza na gorąco, co ze mną, pan doktor zażartował, że "Jarosińskiej nie udało się całkiem naprawić, bo ciągle gada i gada".
Operacja powiodła się, ale mimo to Monikę dopadła depresja. Życie w nieustannym napięciu zrobiło swoje. Do dziś boi się, że ta choroba może do niej wrócić w najmniej oczekiwanym momencie.
Dlatego nieustannie pracuje nad sobą. Chyba z dobrym skutkiem, bo czuje się szczęśliwa. 17 czerwca obchodziła z Robertem cynowe gody. Czy po takim czasie można się jeszcze kłócić?
- Szczególne napięcie między nami, pełne niefajnej energii, pojawiło się podczas pandemii. Spędzaliśmy ze sobą całe dnie i noce. To nie jest dobre. Nie mogłam, jak zazwyczaj wsiąść w samolot i złapać dystans, bo wszystkie loty zostały wtedy zawieszone - wspomina Jarosińska.
Wspólnie z Robertem wychowują dwa maltańczyki: Zosię i Bożenkę. To tyle, jak przyznaje Monika, w temacie macierzyństwa. Najważniejsze dla niej, że wciąż czuje przy Robercie motyle w brzuchu i chce doczekać z nim kolejnej, tym razem już porcelanowej, 20. rocznicy ślubu.
Trwa ładowanie wpisu: instagram