"Świąt mogłoby nie być" - wdowa po Witoldzie Pyrkoszu
Witold Pyrkosz zmarł pod koniec kwietnia tego roku w wieku 90 lat. W poruszającym wywiadzie z "Super Expressem" jego małżonka, Krystyna Pyrkosz wyznała, że dla niej tegorocznych świąt mogłoby wcale nie być.
- Nie mam w tym roku świąt i nie mam życia. Na Wigilię przyjedzie tylko syn z wnuczkami. Zrobię karpia i to będą całe moje święta. Pozorów nie będę stwarzała. Nie zamierzam nawet ubierać choinki, utnę w lesie kawałek gałązki i tyle. Nie będzie kolorowych bombek, może kupię dla wnuków małą gotową choineczkę, którą postawię na stole i tyle. Mam pół piwnicy świątecznych ozdób, nawet tam po to nie schodzę, nic nie wezmę. Te święta bez Witolda będą bardzo smutne - wyznała Krystyna Pyrkosz na łamach tabloidu.
Wdowa nadal nie może pogodzić się ze stratą, szczerze przyznaje, że czuje się samotna w pustym domu.
- Rodzina ma swoje życie, a ja zostałam sama w tym dużym domu. Siedzę codziennie przy kominku, patrzę na zdjęcie męża i mówię mu: "Coś ty mi zrobił!". Wszyscy mi mówią, że mam się cieszyć, że żył 90 lat. Pewnie, że się cieszyłam, ale mógł jeszcze żyć. Nic już nie będzie tak jak było. Miałam 17 lat, kiedy go poznałam, byliśmy razem 56 lat. Nie umiem żyć sama i nie mogę sobie z tym poradzić.