Mówi o sytuacji w Nowym Jorku. "Ciała masowo były wywożone dużymi przyczepami"
Stan Borys miał w Nowym Jorku zdrowieć, a musi chronić się przed pandemią, która zbiera tam śmiertelne żniwo. Piosenkarz opowiada o swojej trudnej sytuacji.
Trwa pandemia, o czym zdaje się wiele osób zaczęło już zapominać. W stanie Nowym Jork jest ponad 300 tys. osób zarażonych, a ponad 20 tys. pacjentów z COVID-19 zmarło. W całych Stanach koronawirusa wykryto u przeszło 1,3 mln Amerykanów. Gdyby tylko Stan Borys wiedział kilka tygodni temu, że tak potoczą się sprawy, pewnie nie wyjechałby do USA na rehabilitację. Nikt tego jednak nie mógł przewidzieć.
Zobacz: Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
Stan Borys od kilku tygodni przebywa w USA, gdzie poleciał jeszcze zanim na świecie była mowa o epidemii koronawirusa.Artysta przechodzi rehabilitację po ciężkim udarze.
Muzyk przyznaje w rozmowie z "Super Expressem", że rehabilitacja poza domem nie jest teraz możliwa ze względu na obostrzenia dla całego społeczeństwa
- Tak naprawdę nikt nie może czuć się bezpieczny. Wcześniej miasto tętniło życiem. Dziś jest niemal puste. Słychać tylko karetki na sygnale. To przerażające - mówi o sytuacji w Nowym Jorku, gdzie mieszka razem ze swoją partnerką, Anią Maleady.
- Ciała masowo były wywożone dużymi przyczepami... Teraz śmiertelność w NYC zmalała, ale nadal jest między 230 a 330 zgonów dziennie. Szpitale w ostatnich dniach trochę odetchnęły, ale lekarze obawiają się, że kiedy miasto zostanie znowu otwarte, ludzie ruszą do metra i autobusów, liczba zachorowań znowu wzrośnie - martwi się.
Trudno mu się dziwić. Podobną sytuację obserwujemy przecież i w Polsce. Coraz więcej osób wychodzi na ulice, spacery i do sklepów, choć wcale nie są to podstawowe potrzeby.
- Życie w strachu może doprowadzić do innych chorób. Niektórzy popełniają samobójstwo. Ludzie boją się o przyszłość, o brak pracy i brak funduszy na życie. Wszyscy żyjemy w napięciu - komentuje Maleady.
Oboje przyznają, że słyszą wiele głosów ekspertów, że będzie gorzej. Czas spędzają w domu i nieczęsto z niego wychodzą. Ze względu na osłabiony organizm artysty, narażanie się na zachorowanie to zbyt duże niebezpieczeństwo. Stanowi Borysowi został ogród, ulica przed domem i mata do ćwiczeń. On, jak i wszyscy, ma nadzieję, że przewidywania ekspertów okażą się chybione i niedługo życie wróci do normy.