Syn Grzegorz Ciechowskiego chce wydać na DVD film o tacie. Trwa zbiórka publiczna
"Obywatel miłość" to film o miłości Grzegorza i Anny Ciechowskich. Mieli trójkę dzieci: Helę, Bruna i Józefinę. Dziś 23-letni Bruno Ciechowski stworzył zbiórkę publiczną, by film o jego tacie mógł się ukazać na DVD.
Sebastian Łupak: Twój tata, Grzegorz Ciechowski, umarł w 2001 r., gdy miałeś 5 lat. Jak go zapamiętałeś?
Bruno Ciechowski, dziś 23-latek: Słyszałem na jego temat setki opowieści od rodziny i fanów Republiki. Pamiętam go pracującego w gabinecie, miał tam całe studio, klawisze, flety i inne sprzęty muzyczne. Tam pisał muzykę i teksty przed wejściem do studia. W tym czasie nie mieliśmy tam z siostrą wstępu. Był profesjonalistą.
Ale miał czas dla was?
Oczywiście, pamiętam wspólną zabawę m.in. dźwigiem, który kupił mi na urodziny. Mama czasem śmieje się, że bawił się nim dłużej niż ja. W okresie wakacyjnym wyjeżdżaliśmy z Warszawy na Kaszuby. Tata wynajmował tam dwa domki – jeden dla nas, drugi dla zespołu. Tam mógł swobodniej łączyć pracę z czasem dla nas.
Miałeś tylko 5 lat, gdy zmarł w czasie operacji tętniaka serca.
Mieszkaliśmy wtedy w Warszawie i mieliśmy się przeprowadzać do Chotomowa, gdzie budowaliśmy dom. Rodzina to był wtedy tata, mama, czyli Anna Ciechowska, moja starsza ode mnie o rok siostra Hela i ja. Mama była wtedy w ciąży. Józia urodziła się już miesiąc po śmierci taty.
Twoje dzieciństwo i młodość bez taty były ciężkie?
Oczywiście, że to był niełatwy okres, zwłaszcza że o tej śmierci było bardzo głośno w mediach. Więc odczułem to dosyć mocno. Ale trzymaliśmy się razem jako rodzina, wspieraliśmy się mocno. Nie utrudniałem życia mamie, nie miałem jakiegoś okresu nastoletniego buntu.
Czym zajmujesz się dziś?
Na co dzień prowadzę kampanie marketingowe dla dużych firm z branży finansowej. Ale też wspieram pamięć po tacie. Teraz prowadzę akcję zbiórki pieniędzy na wydanie na płycie DVD filmu o ojcu na stronie PolakPotrafi.pl. Mam już 9,5 tys. z potrzebnych nam 22 tys.
Co to za film?
"Obywatel miłość". Po śmierci mojego ojca mama związała się z Wojciechem Skrobiszewskim, moim ojczymem. Pewnego dnia usiadła przed jego kamerą i prawie 4 godziny opowiadała historię związku z tatą. To ciekawa historia – obecny facet mojej mamy robi film o jej byłym mężu. Film bardzo rodzinny.
Aż dziwne, że w ogóle powstał, biorąc pod uwagę okoliczności.
Dla niektórych to może być niezrozumiałe, ale chęć opowiedzenia prawdy okazała się silniejsza niż zazdrość. Wojtek jest bardzo dojrzałym gościem. Nie każdy by się odważył wysłuchać historii o eks-partnerze swojej żony. Cenię to. Po śmierci ojca to on mnie wychowywał. Mówię do niego tato.
Kto już widział film?
W sumie myśleliśmy, że zrobimy jeden pokaz dla rodziny i fanów w Toruniu, ale zaskoczyła nas tak pozytywna reakcja publiczności. Postanowiliśmy pojechać z filmem w trasę. Odbyło się już ponad 100 projekcji kinowych. Zauważyliśmy, że fani wciąż żyją tą historią. Dlatego chcemy wydać film na DVD. Zbieramy fundusze.
Ten film był dla ciebie szokiem?
Mama opowiada w nim wszystko od początku. Od okresu bycia fanką aż do momentu śmierci taty.
Na pierwszym koncercie była w 1983 r. na Torwarze. Później jeździła za zespołem po Polsce, poznała swojego idola. Aż w wieku 19 lat została niańką i gosposią w domu Ciechowskiego i Małgorzaty Potockiej…
Mieli burzliwy romans od 1989 r. To była ukrywana i trudna miłość. Dlatego po otrzymaniu zielonej karty zdecydowała się wyjechać do USA. Tęsknota taty wpłynęła na powstanie kolejnych pięknych tekstów i piosenek dla mojej mamy.
Na przykład?
W filmie mama czyta list od taty. Był początek lat 90. Nie godziła się na dalsze życie w romansie, dlatego wyjechała do USA. Z tego listu powstał tekst "13 cyfr". Jeden z przełomowych, pełen tęsknoty, uświadamiający obojgu, że nie da się uciec od miłości. Wyjazd mamy przyspieszył decyzję taty o zakończeniu związku z Potocką i rozpoczęcie formalnego związku z mamą. W 1998 r. piosenka "13 cyfr" ukazała się na albumie "Masakra" zespołu Republika.
Te 13 cyfr to zapewne numeru telefonu do USA, włącznie z kierunkowym?
Pewnie tak. Fani byli zaskoczeni po obejrzeniu filmu. Nie spodziewali się, że aż tak wiele tekstów z albumów Obywatela G.C. było pisanych dla mojej mamy. Jest ich naprawdę sporo. Tata pisał na bieżąco o tym, co działo się w jego życiu. Najtrudniejsze dla niego w tym okresie było rozstanie z Weroniką, jego córką ze związku z Potocką.
Pewnie ciężko ci się ten film ogląda?
Nigdy wcześniej nie słyszałem tej historii w całości. Wzruszyłem się mocno. Dla mamy to też było trudne. Ta historia jest bardzo intymna, ale trzeba było ją opowiedzieć choćby ze względu na narastające wokół tematu plotki.
Bo przecież fani wciąż tą historią mocno żyją.
Tata odszedł 19 lat temu, ale ludzie wciąż jego piosenek słuchają i wciąż o nim myślą. Zastanawiają się, jaki był.
Sam widziałem, jak podczas trasy koncertowej w tym roku Kasia Kowalska śpiewała "Tak, tak, tam w lustrze to niestety ja…" i cała sala, nawet młodzi ludzie, śpiewała ten tekst z pamięci razem z nią.
Był wielki, robił dobrą, ponadczasową muzykę i ludzie o tym nie zapominają. Młode osoby mogą nawet nie wiedzieć, że słuchają w radiu piosenek człowieka, który zmarł w 2001 r.
Czy pozostali członkowie zespołu Republika jakoś ten film skomentowali?
Z tego co wiem, nie. Nasze relacje są skomplikowane.
Masz jakiś tekst taty, który jest ci szczególnie bliski?
Odkryłem niedawno, że jeden był napisany specjalnie dla mnie. Niestety, nie zdążył go nagrać. Miał pewnie wejść na kolejną płytę. Tata prosi mnie w nim, żebym kochał tylko raz, nie krzywdził nikogo i nie popełniał jego błędów… taki ojcowski tekst do syna. Mama pilnuje notesu, w którym jest więcej takich skarbów.
Próbowałeś kiedyś upodobnić się do ojca, np. zapuścić taką grzywkę, jaką on miał w latach 80.?
Nie muszę tego robić, bo jestem bardzo podobny do niego. Niektórzy widząc na koncertach wizualizacje, na których są moje zdjęcia, myślą, że to nieznane zdjęcia Ciechowskiego z młodości. On zawsze był dla mnie bardziej tatą niż gwiazdą rocka.
Przeczytaj recenzję filmu "Obywatel miłość" dziennikarki WP Marty Ossowskiej TUTAJ.