Syn Tadli krytycznie o pomocy Węgrów. Szybko nadeszła odpowiedź
Beata Tadla wraz ze swoim synem mówiła ostatnio w "Dzień dobry TVN" o tym, jak pomagają Ukrainie. Jan Kietliński wspomniał o tym, że przy granicy ukraińsko-węgierskiej nie ma żadnej pomocy. Jednak mieszkańcy Węgier zapewniają, że jest inaczej.
Jan Kietliński przyznał na antenie TVN, że w okolicy granicy ukraińsko-węgierskiej brakuje wolontariuszy i uchodźcy nie mogą liczyć na ciepłą odzież, koce czy nawet gorącą herbatę.
– W ostatnich dniach pojechaliśmy na Węgry, żeby odebrać grupę ludzi. Pojechaliśmy tam z misją humanitarną, z misją transportową. Oczekiwaliśmy przez wiele, wiele godzin. Niestety na granicy z Węgrami sytuacja jest zupełne inna. Na Węgrzech nie ma absolutnie niczego. (...) Jeżeli nie posiadamy samochodu, jeżeli jesteśmy pieszo lub jedziemy autokarem, to utrudnienia są po prostu ogromne – mówił w "Dzień dobry TVN".
Zobacz: Sankcje już przynoszą efekty. "Oligarchowie zaczynają odsuwać się od Putina"
Jednak Onet donosi, że nie wygląda to tak źle, jak twierdzi syn Beaty Tadli. Czytelniczka serwisu wysłała do redakcji wiadomość, z której wynika, że Węgrzy pomagają.
"To rząd Węgier podejmuje polityczne decyzje i prowadzi swoją propagandę na temat sytuacji za wschodnią granicą, ale poza politykami jest tu całe grono empatycznych ludzi, którzy starają się wesprzeć uciekających przed wojną. Dodam jeszcze, że obecnie Węgrzy przyjęli 160 tys. uchodźców, co - biorąc pod uwagę rozmiar państwa węgierskiego i jego ludność - jest porównywalne do pomocy udzielonej przez Polaków" – napisała czytelniczka.
Kobieta, która mieszka na Węgrzech od 10 lat stwierdziła, że choć ten kraj rzeczywiście nie jest pierwszym kierunkiem dla ukraińskich uchodźców, to jednak organizowanych jest pełno zbiórek, a obywatele starają się pomóc. Wspomniała o akcji jednej z węgierskich organizacji charytatywnych.
"Przygotowali 3 furgonetki, które mieli zamiar wypakować kocami, lekami i kanapkami. Zbiórka miała trwać cztery godziny. Po niecałych dwóch godzinach zaczęli prosić ludzi pod swoim wydarzeniem na Facebooku, żeby już więcej rzeczy nie przynosili, bo mają już osiem (!) furgonetek zapakowanych po sufit i nie mają gdzie pakować pozostałych rzeczy" – czytamy na Onecie.
Także druga czytelniczka potwierdziła, że Węgrzy działają ws. Ukrainy. Wyjawiła, że firmy działające lokalnie zachęcają pracowników, by wzięli dni wolne i pomogli.
Przypomnijmy, że Kietliński, wykorzystując legitymację prasową, od początku wojny jest w sercu wydarzeń. Relacjonuje sytuację po obu stronach granicy polsko-ukraińskiej. Na swoim profilu na Instagramie publikuje sprawdzone, zweryfikowane informacje, podaje wiarygodne źródła.
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski