Szamani pomogli Karolakowi pozbyć się nieuświadomionej traumy
Nie sądził, że wyprawa do Ameryki Południowej odmieni mu życie. To był dla niego bardzo trudny okres. Sypało się na wszystkich polach (zawodowym, zdrowotnym i prywatnym). Jednak niezwykła podróż połączona z tajemniczą indiańską ceremonią pozwoliła aktorowi naradzić się na nowo.
Karolak jest jednym z rozmówców w Jacka Wakary, który w książce "Zawód: aktor" opublikował zbiór wywiadów z polskimi aktorami. Dziennikarz na pierwszy plan wysunął czysto ludzkie doświadczenia swoich znanych współrozmówców. Zdjął im teatralne maski i pokazał człowieka.
Karolakowi w dotarciu do szokującej prawdy o sobie pomogła ayahuasca. Pod obco brzmiącą nazwą kryje się roślina, która jest najsilniejszym naturalnym psychodelikiem i ponoć najmocniejszym antydepresantem. Ceremonia połączona z piciem wywaru z ayahuasca ma pięć tysięcy lat. Roślina powoduje wydzielanie DMT.
Zobacz: Najgłupsze wypowiedzi gwiazd o koronawirusie
-  W człowieku ten enzym wydziela się w dwóch momentach: jak się rodzi i jak umiera – wyjaśniał Karolak. – Na koniec tej ceremonii, która trwa całą noc, poczułem wielką miłość, nie wiedziałem, że jestem do czegoś takiego zdolny – opowiadał zachwycony niezwykłym doświadczeniem aktor. Podczas ceremonii Karolak doświadczył wizji, aby ją w pełni zrozumieć, musiał jednak wrócić do domu. Co zobaczył? Swoje narodziny.
– Matka strasznie cierpi, lekarze mówią: "Udusi się ten chłopak, wyciągajcie go, bo się udusi". I umieram. Znowu zamykam oczy, znowu widzę ten poród i wiem, że ja pomogę tym lekarzom, żeby mnie wyciągnęli.
Okazało się, że z pozoru twarda pani Hania, w końcu wojskowa, ma traumatyczne wspomnienia z przedłużającego się porodu, które obciążały psychikę syna: - ...to było najgorsze, co w życiu przeszłam, a ty się urodziłeś zniekształcony do tego stopnia, że jak z ojcem zobaczyliśmy cię, zapłakaliśmy nad tobą - wyznała potem synowi. Kiedy Karolak zrozumiał dlaczego wciąż brakowało mu akceptacji, narodził się na nowo. Teraz już umiał doświadczać szczęścia.