Tabloid podał telefon do teatru Jandy, posypały się pogróżki. "To nie nasza wina"
Nie milkną echa ujawnienia szczepienia poza kolejką znanych osobistości. Sporą część z nich stanowili aktorzy współpracujący z Krystyną Jandą. Tabloid "Super Express" na swoich łamach podał numer telefonu do teatru Jandy. Teraz tłumaczy się, że to nie on odpowiada za lawinę nienawistnych połączeń.
Pod koniec grudnia ub.r. w Centrum Medycznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zaszczepiono 18 znanych osób spoza grupy "0", z czego 8 sław jest związanych z teatrami Krystyny Jandy. Aktorka tłumaczyła się, że zostali oni zaproszeni do udziału w kampanii promującej szczepienia. Dla wielu nie było to jednak wystarczające wyjaśnienie.
W dniu 4 stycznia na okładce tabloidu "Super Express" pojawił się tytuł: "chcesz się zaszczepić, zadzwoń do Jandy". W samym tekście wskazano właściwy numer telefonu do siedziby teatru. Skutek? Niewyobrażalna ilość telefonów z pogróżkami.
Cezary Pazura o szczepieniach gwiazd na WUM-ie: "Zastanawiam się, co ja bym zrobił na ich miejscu"
"Dzisiaj w Och-Teatrze odebrałem setkę telefonów z życzeniami śmierci dla mojej szefowej, wszystkiego co najgorsze dla nas i dla naszej fundacji. Grozili podpalaniem teatru, serdecznie prosili żebyśmy nie czuli się bezpiecznie wychodząc na ulice, nie mówiąc o tym, jak bardzo s**ją na nas" - napisał Jan Malawski, współpracownik Krystyny Jandy.
Mężczyzna nie ma wątpliwości, że za taką skalą odzewu stoi działanie tabloidu. W swoim wpisie na Facebooku nazwał ich hienami i ironicznie podziękował za "żerowanie na tej ciężkiej sytuacji i szczucie ludzi". Podobnego zdania jest dziennikarka Katarzyna Włodkowska, oceniając działanie tabloidu jako parcie do tragedii.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W rozmowie z serwisem wirtualnemedia.pl redaktor naczelny "Super Expressu" Grzegorz Zasępa odniósł się do reakcji, jakie wywołała ich publikacja. Szef tabloidu nie czuje się jednak za nie odpowiedzialny.
- Jeżeli pracownicy doświadczają nieprzychylnych komentarzy, to jest to wina nie "Super Expressu", tylko efekt działania ich szefowej. Nie tylko samego faktu szczepień bez kolejki, a pokrętnych, niewiarygodnych tłumaczeń, które miały miejsce po ujawnieniu tej informacji. Oczywiście nie jesteśmy zwolennikami hejtu i współczujemy, jeśli ktoś pada jego ofiarą - odpowiedział.
Zdaniem naczelnego "Super Expressu" ich okładka "była nieco ironicznym komentarzem do całej sprawy". Tłumaczy się również, że wskazany w tabloidzie numer telefonu teatru był publicznie dostępny.
- Teatr był nierozerwalnie związany z całą sprawą, bo to w teatrze narodziła się idea zaszczepienia kolegów po fachu. Współpracownicy teatru stanowili większość zaszczepionych, ujawniono maile, które to wykazały. Dlatego zdecydowaliśmy się na ten ruch i opublikowaliśmy numery do teatrów. W dzisiejszych czasach nikt nie potrzebuje gazety "Super Express", aby ustalić kontakt do teatru, którym kieruje pani Krystyna Janda
Redakcja Wirtualnej Polski ustaliła, że mail wysłany przez dyrektorkę fundacji Krystyny Jandy do pracowników był propozycją ustalenia liczby chętnych do zaszczepienia według kolejności. Liczono na to, że jako zakład pracy będzie można skierować do odpowiednich organów listę współpracowników zainteresowanych szczepieniem na COVID-19. Dyrektorka fundacji tłumaczyła się, że lista nie została ukończona ani przekierowana do kogokolwiek spoza teatru.