Tak zarabiają dziś na życie. "Dla wielu to będzie koniec"
Luzujemy obostrzenia, ale kryzys wywołany pandemią wciąż dotyka wiele branż, w tym muzyczną. Co chwilę słyszymy o odwołaniu kolejnego festiwalu, którego organizacja byłaby nierentowna. Sebastian Karpiel-Bułecka zdradził, co robią jego koledzy, gdy nie mogą koncertować.
Globalna pandemia to jedno z najdotkliwszych wydarzeń ostatnich dziesięcioleci. Branża eventowa znów działa, ale w czasie lockdownów spowodowanych COVID, zaliczyła takie straty, że w tym roku raczej nie będzie w stanie ich jeszcze nadrobić. Zwłaszcza że wciąż obowiązują wynikające z pandemii ograniczenia. Jak w takiej sytuacji radzą sobie muzycy, którzy utrzymywali się głównie z koncertów?
- To są ludzie, jak wszyscy – mają kredyty, małe dzieci, rodziny na utrzymaniu i to często są wielkie tragedie – podkreśla w rozmowie z "Super Expressem" Sebastian Karpiel-Bułecka, lider zespołu "Zakopower".
Branża muzyczna otwiera się. Od 4 czerwca koncerty plenerowe
Choć restrykcje dotyczące organizacji koncertów zostały już poluzowane (od 4 czerwca można organizować koncerty w plenerze), to wciąż nie wiadomo, jaki będzie los wielu festiwali, a tym samym muzyków, którzy od ponad roku nie mogą zarabiać na życie regularnymi występami na żywo. Narzucane odgórnie limity sprawiają bowiem, że organizacja większości imprez wciąż będzie niedochodowa.
Wprawdzie przybywa osób zaszczepionych, które przynajmniej teoretycznie pozwalają zwiększyć frekwencję. Jest tylko jedno "ale" – Jak to zweryfikować? – pyta rozżalony lider zespołu "Zakopower". Zatrudnione osoby lub zakupione systemy do tego celu, to dodatkowe koszty dla branży, która i tak już ledwo zipie.
Część pracowników branży koncertowej porzuciło więc swój zawód i znalazło zatrudnienie gdzie indziej, by móc zarabiać w czasie całkowitego zamrożenia branży.
– Moi koledzy muzycy, którzy poświęcili temu całe życie, skończyli studia, w tej chwili jeden z nich – perkusista – rozwozi od roku jedzenie po Warszawie, a drugi pierze fotele i kanapy – wylicza Karpiel-Bułecka, który obawia się, że jeśli koncerty nie ruszą pełną parą, to może być koniec branży. A przecież, to nie tylko dobrze zarabiające gwiazdy, ale także tysiące innych osób obsługujących imprezy: od realizatorów dźwięku począwszy, po ochroniarzy.