Tede ostro o rządzie i obostrzeniach. "Ludzie będą pluli wam w twarz"
Tede spędza wakacje na Dominikanie, ale zamiast cieszyć się rajskim klimatem gotuje się na myśl o powrocie do Polski. - Naprawdę chętnie bym nie wracał. Ale wrócę. A wiesz po co? – mówił do swoich fanów na Instagramie. I przedstawił scenariusz, jaki przewiduje w kontekście testów na Covid, kwarantanny i sytuacji po kolejnych wyborach.
Jacek Graniecki, szerzej znany jako Tede, od kilku dni wrzuca na Instagram zdjęcia z palmami, drinkami i opalenizną. O tym, że wybrał się do Republiki Dominikany, powiedział w poniedziałek na InstaStory. Po tym wyznaniu zaczął wulgarnie i bez skrupułów uderzać w polski rząd, który, mówiąc eufemistycznie, nie radzi sobie w walce z pandemią. I przerzuca koszty na zwykłych obywateli.
- Naprawdę, chętnie bym nie wracał. Ale wrócę. A wiesz po co? Ja wam powiem, jaki będzie scenariusz – mówił Tede, który snuł wizję powrotu do Polski, gdy po 11 godzinach w samolocie będzie musiał spędzić kolejne godziny na lotnisku i zapłacić za test na Covid.
Tede zwrócił uwagę na absurd, że na Dominikanie może wykonać test za 90 dol. Ale "w Polsce on nie działa", dlatego po przylocie do kraju będzie musiał wydać na taki sam test 620 zł. Czyli po bieżącym kursie dolara, prawie dwa razy tyle, co na Dominikanie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
- Ja p…. ludzie, gdzie my mieszkamy i kto nami k… rządzi – mówił bez ogródek Tede, który po wyjściu z samolotu w Warszawie może dostać 10 dni przymusowej kwarantanny. Ale zanim dojedzie do domu, może wsiąść do autobusu, metra, "pójść na bazar i pozarażać wszystkich obcokrajowców".
- Rozważam też taki gest nawrócenia, że na święta do kościółka pójdę. Na chwilę – mówił z ironią w głosie, pijąc do najnowszych obostrzeń, przez które zamknięto np. sklepy budowlane, ale świątynie pozostały otwarte.
W wulgarnej tyradzie zwracał się też bezpośrednio do rządzących, którym kiedyś "pokończą się te kadencje, immunitety". - A wy będziecie chodzili po ulicy i ludzie będą pluli wam w ryje – mówił Tede.